[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kropelki potu na jego czole i ponad górną wargą. Przyglądała mu
się ze zdumieniem, gdy szperał w kieszeni i z czymś się szamotał.
A potem dobiegł ją odgłos rozdzieranego opakowania.
Co ty robisz, na Boga? spytała zdziwiona, usiłując usiąść, co
nie było łatwe, ponieważ szerokie plecy w białym podkoszulku
krępowały jej ruchy.
Prezerwatywa niemal odburknął, odwracając się do niej
przodem i z powrotem rozciągając ją na pluszowym siedzeniu.
Byłbym draniem, gdybym kochał się z tobą bez tego. Chyba nie
jesteś na tyle nierozsądna, żeby mi na to pozwolić? Ostatnim razem
nie byłem w stanie myśleć, ale teraz...
I w jednej chwili znalazł się na niej. Całował ją zachłannie, jak
gdyby był spragniony smaku jej ust. Podwinął spódnicę do pasa i
jednym szarpnięciem rozdarł rajstopy. A potem ściągnął majtki,
rozrywając je w strzępy, i z furią wszedł w głąb. Krzyknęła.
Och, Johnny, Johnny zawodziła. Zaciskała nogi na jego
pośladkach. Obejmowała go rękami za szyję. Jego klatka piersiowa
miażdżyła jej piersi, a otaczające ją ramiona uwierały niczym
żelazne obręcze. Zanurzył twarz we wgłębieniu pomiędzy jej szyją
a obojczykiem. Chrapliwie dyszał, dzwigając się w górę, by zaraz
znowu się w niej zagłębić, i jeszcze raz, i jeszcze raz.
Och, Johnny! krzyknęła, gdy jej ciałem targnęła eksplozja.
Mocno przywarła do niego, pozwalając się porwać fali uniesienia.
Johnny słysząc jej krzyk, zacisnął zęby, po raz ostatni zagłębił
214
się w nią i znalazł własne zaspokojenie.
Wyczerpani, przez długą chwilę leżeli nieruchoma, dopóki ich
oddechy nie stały się znowu równomierne, a ciała nieco nie
ochłonęły.
Rachel nie mogła ani chwili dłużej wytrwać w bezruchu. Miała
wrażenie, że się dusi pod jego ciężarem. Johnny uniósł głowę.
Napotkała jego wzrok tuż nad sobą.
Spojrzała głęboko w jego niebieskie mądre oczy i poczuła, że
się rumieni. Teraz, gdy patrzyła na to trzezwym okiem, myśl o tym,
co razem robili, była żenująca.
Czy możesz ze mnie zejść? poprosiła.
215
była prawie całkiem naga.
Chodz, popływamy na golasa.
Co takiego?
Propozycji towarzyszył szatański uśmiech. Johnny mierzył ją
wzrokiem. Zaniemówiła. Zasłoniła dłońmi piersi i rzuciła mu
gniewne spojrzenie.
Nigdy nie słyszałaś o kąpaniu się nago?
Nawet nie chcę o tym słyszeć!
Roześmiał się. Był to spontaniczny wybuch wesołości.
Dostrzegła w utkwionych w niej oczach iskierki dobrego humoru.
Czy zawsze jesteś zrzędliwa po chwilach wspaniałego seksu,
profesorko?
Wyraz dezaprobaty w jej wzroku jeszcze bardziej się pogłębił,
chociaż stwierdziła z niezadowoleniem, że zaczyna się jej udzielać
żartobliwy nastrój.
Skąd mam to wiedzieć? odparła i pokazała mu język.
Ach tak? Uśmiechnął się promiennie.
Czy mógłbyś wysiąść? Chciałabym w spokoju doprowadzić
się do porządku. Bardzo cię proszę, zajmij się sobą. Może byś coś
przegryzł?
Dobry pomysł. Zanim wysiadł, sięgnął pomiędzy przednimi
siedzeniami po słodycze i cocę. Twarz ponownie rozjaśniła mu się
w uśmiechu, gdy spojrzał na Rachel, a potem ruszył nad brzeg
jeziora w stronę stołu piknikowego, który został ustawiony z myślą
o wycieczkowiczach.
Rachel patrzyła za oddalającym się Johnnym. Przez moment
podziwiała jego długie nogi, szerokie bary i zwinny krok, a potem
217
skoncentrowała się na własnych, pilnie wymagających rozwiązania
problemach. Rajstopy i majtki nadawały się do wyrzucenia. Nie bez
żalu zdarła z siebie to, co z nich zostało. Miała słabość do ładnej
bielizny. A majtki były bladoniebieskie i idealnie pasowały do
koronkowego stanika, który się gdzieś zawieruszył pod jednym z
przednich siedzeń. Natrafiła na niego dłonią pod fotelem pasażera,
wyłowiła i włożyła na siebie. Podniosła też z podłogi bluzkę. Pod
siedzeniem kierowcy znalazła torebkę. Przecisnęła się ponad
skrzynią biegów i wydobyła ją spod fotela. Doczekała się w końcu
kilku upragnionych minut na osobności na poprawienie makijażu.
Prędko przeczesała włosy, z zadowoleniem stwierdzając, że
przywrócenie im połyskliwej gładkości okazało się prostym
zadaniem. Schowała szczotkę do torebki, wyciągnęła puder i
szminkę, a potem badawczo przyjrzała się sobie w lusterku. Po
makijażu nie było ani śladu. Zdziwiła się, stwierdzając, że w ostrym
popołudniowym świetle wygląda bardzo młodo. Przypudrowała
sobie nos i powlekła wargi cienką warstwą różowej pomadki.
Doszła do wniosku, że ową młodzieńczą powierzchowność
zawdzięcza błyskowi oczu, zaróżowionym policzkom oraz
zaczerwienionym i lekko opuchniętym ustom. Gotowe. Wyglądała
tak jak zwykle, a może nawet lepiej. Była szczęśliwa, a wymięte
ubranie nie psuło jej beztroskiego nastroju. Gdy zamknęła
puderniczkę i wrzuciła ją do torebki, uświadomiła sobie, że jej
namiętny romans z Johnnym jest najlepszym środkiem
kosmetycznym ze wszystkich dotychczas stosowanych. Pomyślała,
uśmiechając się krzywo, że zbiłaby na nim fortunę, gdyby tylko
zdołała zamknąć go w butelce. Odszukała wzrokiem Johnny'ego.
218
Siedział na blacie stołu, opierał na ławce nogi i rzucał kawałki
ciastek walczącym o nie kaczkom. Wspaniały seks? Och, tak. Ale
nie zamierzała się do tego przyznawać. Nie przed nim. W tych
sprawach miał i tak zbyt wielkie mniemanie o sobie.
Dostrzegła niebieski pantofel na podłodze. Jeśli nie zawodziła
jej pamięć, drugi od pary zgubiła na zewnątrz. Pewnie leżał gdzieś
na żwirze. Wysiadła z samochodu, podniosła z ziemi but i
balansując jak bocian na jednej nodze, włożyła go na stopę.
Następnie zmieniła pozycję i zrobiła to samo z drugim butem.
Uformowała małą kulkę ze zniszczonej bielizny, podeszła do
najbliższego kosza na śmiecie i wrzuciła ją do środka. A potem
ruszyła w stronę Johnny'ego. Przez cały czas była świadoma, że nie
ma bielizny pod spodem.
Kromka chleba, dzbanek wina i ty powiedział, oglądając się
przez ramię, gdy podeszła do stołu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- 0822. Rose Emilie Lato w Monaco 02 Przystojny przewodnik
- 066. Harlequin Desire Leabo Karen Nieziemski skarb
- 03. Sharpe Isabel Blaski i cienie Hollywood Ich noce
- 08 Mark Twain, 'Huckleberry Finn'
- Planeta pana Sammlera Saul Bellow
- Colleen Thompson Fatalna pomyśÂka
- Lee Miranda śąycie w luksusie
- Cartland Barbara Ramy snów
- Banks Leanne Niegrzeczna Narzeczona(1)
- G.K.Chesterton The Ball and The Cross
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- binti.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.