[ Pobierz całość w formacie PDF ]
światła ze szperaczy. Woda wyglądała jak mokry asfalt odbijający blask neonów albo zachlapana
krwią stal broni - barwy z okładki powieści detektywistycznej, w której bohaterowie ostro piją, a
piękność jest zawsze zdradziecka.
Tucker patrzył na niebo w poszukiwaniu cumulusów, które miałyby ambicję zostać
chmurami burzowymi. Jak, do cholery, człowiek miał określić pogodę z poziomu morza?
W tym momencie przed nimi podniosła się fala i uderzyła w łódz. Tuck poczuł, że jego kość
ogonowa uderza o skraj siedzenia i chciał zmienić pozycję, gdy kolejna fala rzuciła go na dno łodzi,
a nagły poryw wiatru obryzgał go kroplami wody.
ROZDZIAA 16
A TERAZ PROGNOZA POGODY
Najwyższa Kapłanka siedziała na ganku i oglądała zachód słońca, pociągając ze szklanki
małe łyki zmrożonej wódki i przegryzając bananem. W domu zapiszczał interkom, więc zwróciła
ucho w stronę otwartego okna.
- Beth, możesz zejść do mojego biura? To ważne. - Czarownik najwyrazniej wpadł w
panikę.
Zawsze wpada w panikę, pomyślała. Odstawiła wódkę na bambusowy stolik i cisnęła
banana w piasek. Przeszła po tekowych deskach do drzwi balkonowych, minęła je i zbliżyła się do
interkomu, po czym eleganckim ruchem nacisnęła guzik.
- Już idę - oznajmiła.
Ruszyła w stronę tylnych drzwi domu, dwupokojowego bungalowu z bambusa, drewna
tekowego i trzciny. Po drodze dostrzegła swoje odbicie w pełnowymiarowym lustrze.
- Szlag.
Była naga, ma się rozumieć, a będzie musiała wyjść na zewnątrz, by dostać się do biura
Czarownika. Zycie stało się o wiele bardziej skomplikowane, odkąd zatrudnili ochroniarzy.
Wpadła do sypialni i wyciągnęła z szafy za dużą bluzę 49ers z obciętymi rękawami, a potem
nasunęła jakieś sandały i znowu ruszyła do tylnych drzwi. Tak naprawdę nie była ubrana, ale dzięki
temu będzie miała spokój z Czarownikiem i ninja.
Cały teren składał się z sześciu budynków, rozrzuconych na obszarze półtora hektara,
pokrytym białym, koralowym żwirem oraz betonem i ogrodzonym czterometrową siatką z drutem
kolczastym na górze. Z przodu znajdował się pomost i mała plaża, z której można się było
wydostać do wąskiego kanału przez rafę. Z tyłu, na betonowej platformie tuż pod siatką, stał nowy
learjet. Na zewnątrz ogrodzenia wyspę przedzielał na pół betonowy pas startowy. Dalej znajdowała
się dżungla, a także poletka taro, wioski i plaże plemienia Rekinów.
Biuro było niskim betonowym budynkiem ze stalowymi drzwiami i dachem pokrytym
panelami słonecznymi, które połyskiwały czerwienią w promieniach zachodzącego słońca. Skinęła
głową strażnikowi przy drzwiach, który ani drgnął, dopóki go nie minęła, a wtedy próbował
zerknąć za jej bluzę. Zatrzasnęła za sobą drzwi.
- Co jest? Skończyłeś już z tą anteną satelitarną? Niedługo zaczynają się moje programy.
Odwrócił się od komputerowego monitora z kawałkiem zmiętego faksowego papieru w
dłoni.
- Zatrudniliśmy idiotę.
- Zechcesz mówić konkretnie czy mam przyjąć, że jeden z ninja szczególnie się wyróżnił?
- Pilota, Beth. Spóznił się na Micro Tradera.
- Kurde.
- To jeszcze nie wszystko. - Podał jej faks. - To on. Wynajął małą łódz. Pisze, że będzie tu
jutro.
- Czyli szybciej niż miał się pojawić. W czym problem.
- W tym. - Czarownik odsunął swoje krzesło i pokazał monitor. Wyświetlany obraz
wyglądał jak pęcherz z zieloną i czarną farbą.
- Wygląda jak pęcherz z zieloną farbą - stwierdziła. - Co to jest?
- To, moja droga, jest Marie.
- Sebastianie, za długo już tu siedzisz. Wiem, że lubisz sztukę abstrakcyjną i w ogóle...
- To obraz satelitarny huraganu Marie. Jest bardzo duży. - Wskazał kropkę z boku ekranu. -
To jest Alualu.
- Czyli nas ominie.
- Załapiemy się na sam skraj. Musimy wstawić samolot do hangaru i wszystko przywiązać,
ale nie powinno być tak zle. Kłopot w tym, że oko cyklonu przejdzie dokładnie tam, gdzie będzie
nasz pilot. Nie do wiary, że wypłynął w morze bez sprawdzenia pogody.
Wzruszyła ramionami.
- Więc musimy ściągnąć nowego pilota. Tuckerze Case, poznaj Marie.
Uśmiechnęła się, a jej oczy zalśniły jak odległe gwiazdy. Szkoda, pomyślała. Z pilotem
byłoby fajnie.
ROZDZIAA 17
POGODA POD PSEM
Tuck był zdumiony, do czego zdolne jest ludzkie ciało w warunkach ekstremalnych. Ludzie
podnosili ciągniki, pokonywali sto pięćdziesiąt kilometrów przez tundrę, częściowo wypatroszeni
przez niedzwiedzia kodiaka, przeżywali całe miesiące, żywiąc się tylko larwami i wysysaną z
zagłębień wodą, albo - w tym wypadku - wymiotowali przez dwie godziny bez przerwy, choć od
dwóch dni nie trawili nic z wyjątkiem alkoholu i orzeszków w samolocie. Z Tuckera wydobywała
się czysta żółć, ostra i kwaśna, a że łódz wierzgała niczym byk na rodeo, połowa wymiotów
lądowała na nim. Między falami torsji nie było chwili wytchnienia, a tylko bezustanny ruch i
bryzgająca woda. Mięśnie jego żołądka zwinęły się w supły.
Zaczęło się od coraz większych fal, które w końcu osiągnęły wysokość trzech metrów. Kimi
prowadził na nie łódz, jakby wspinał się na wzgórza. Rzucało nimi na białym grzbiecie fali, po
czym zjeżdżali jak na sankach i zaraz pojawiała się przed nimi kolejna czarna ściana wody. Roberto
schował się pod sukienkę Kimiego i tkwił tam niczym włochaty guz. Nawigator krzyczał za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Feehan, Christine Dark 05 Dark Challenge
- informatyka tworzenie aplikacji dla ios we flashu receptury christopher caleb ebook
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 6 PowrĂłt Imperatora
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- Christian Jacq [Ramses 05] Under the Western Acacia (pdf)
- Mary Balogh Dark Angel 07 A Christmas Br
- Christie Gordon A Summer Without Rain (pdf)
- MurrayA_With Christ In The School Of Prayer_2453469
- Black Phoenix 1 After M
- 03 Elizabeth Rolls Dama do towarzystwa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- binti.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.