Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niebezpieczna bez kogoÅ› trzymajÄ…cego mnei na smyczy.
-Czy powinnam coś wiedzieć o Budapeszcie, zanim postawię stopę na tej ziemi?-
zapytałam, kierując naszą rozmowę z powrotem do ważniejszych spraw.
-Nie ufaj Macaire.
-Tak wiele już się dowiedziałam. Kto jest strażnikiem?
-Nie wiem. Macaire jest znany z częstego odwiedzana tego regionu, więc ja
odwrócilem się do niego plecami. Będziesz korzystała z Valerio, jest pod ręką.
Westchnęłam i włożyłam ręce we wlosy.- Niestety Stefan jest jednak różnej
jakości.
-On chce twojego fotela.-powiedział Danaus, odezwał się po raz pierwszy od
postawienia stopy w Sali Głównej. Jego głęboki głos rozszedł się echem poprzez ciszę i
zawibrowal w mojej klatce piersiowej.
-On chce fotela w sabacie. Byłabym szczęśliwa oddając je komuś innemu.-
mruknęłam, nie potrzebowałam glosnego komentarza, kiedy moje miejsce byłam skłonna
oddać.
-Nie mogę zaoferować ci żadnej pomocy w Budapeszcie.-kontynuował Jabari,
ignorując komentarz.- Uważaj na siebie. Zawsze było miejscem dla potężnych istot.
Zarówno wilkolaki jak i czarnoksiężnicy nazywają je domem, tak samo jak Nocni
Wędrowcy.
-Będę ostrożna.
-Nie ufaj Stefanowi. Przy okazji stanąłby po stronie Macaire.- upomniał po raz
ostatni Jabari, zanim zniknÄ… z pola widzenia.
Danaus przeszedl dookoła, stając obok mojego fotela. Spojrzałam na łowcę i
uśmiechnęłam się do niego, część napięcia w końcu wysączyła się z moich ramion.
Miałam przed sobą jeszcze długą drogę, ale teraz najgorsze bylo zepchnięte na
margines. Przeżylam moje pierwsze spotkanie z sabatem i zostałam zmuszona do zabicia
tylko dwóch istot. Miałam mroczne wrażenie, że to oznacza dla mnie powolny wieczór.
Moje panowanie w sabacie będzie krótkie, ale to by oznaczało mycie się w krwi moich
ludzi i danych naturi.
-Jak myślisz, jak poszło?
Danaus pokręcił głową, walcząc z powracającym usmiechem.- Nie spodziewałem
się że wypowiesz wojnę, w pierwszą noc. To było odważne posunięcie.
-Macaire musi wiedzieć, gdzie stoję. Nie mam zamiaru za niego wykonywac
jakieś gówno, a on nie będzie w stanie wygrać ze mną i Jabarim, jak miał nadzieje
zeszłego lata.
-A Budapeszt?
-On zna strażnika Budapesztu. Nie mam wątpliwości że on tam wydaje istrukcje,
kiedy my mówimy. Mągą byc tam naturi pustoszący miasto, ale będdzie tam również
półapka. Ja... Ja nie mogę cię prosić...
-Idę.- oświadczył, zanim mogłam wyjąkać prośbę.
Uśmiechnęłam się, ledwo tłumiąc pragnienie by go pocałować. Danaus był, kiedy
zostalam zaatakowana przez naturi w Londynie i na Krecie. Był kiedy atakowaliśmy na
Machu Picchu. Był, kiedy starałam się ułożyć walący się porządek w Savannah. Był tam
razem ze mną. W tym momencie nie mogłam sobie wyobrazić walki z naturi bez niego.
Oczywiście, tam była dla niego szansa, na zjęcie kilku Nocnych Wędrowców, co
uczyniłoby go bardzo szczęśliwym.
Część mnie chciała mu powiedzieć że nie musi iść, że to było zbyt niebezpieczne
by mi towarzyszył. Chciałam mu powiedzieć że nie potrzebuje go, wiedząc że mam przy
sobie Valerio i Stefana po swojej stronie, ale nie mogłam wypowiedzieć słowa.
-Dziękuję.-szepnęłam, nienawidząc rumieńca, który poczułam na policzkach.
Kładąc rękę na ramieniu krzesła, Danaus pochylił się i wcisnął lekki pocaunek na moim
czole.- Jestem twoim mężem. Nigdzie beze mnie nie pójdziesz.-wyszeptał, jego wargi ocierały się
o moją skroń. Uśmiechnęłam się, opierając głowę na jego szczęce. Najwidoczniej, kiedy
nazwałam go moim mężem, nie byłam jedyną, która wytyczyła sobie żądania. I tym razem, nie
miałam nic przeciwko.
Rozdział Siódmy.
Budapeszt jarzył się dookoła nas, lśniąc jak złota korona otoczona lśniącą rzeką
szkła. Wiadomości ujawniały, że nowy płaszcz śniegu spadł na miasto w ciągu dnia,
pozostawiając go błyszczącego pod gwiazdami. Ostatnim razem kiedy odwiedziłam
Budapeszt, trzy sektory: Buda, Óbuda i Pest nie byÅ‚y jeszcze poÅ‚Ä…czone w jedno miasto.
Była ona w trakcie odbudowy po kolejnej bitwie, która pozostawiła wiele jej
niesamowitych budynków ucierpiałych i wypatroszonych. Ale nadal ten klejnost Europy
Zrodkowej świecił i kwitł.
Po opuszczeniu naszego hotelu u podnuża Góry Gellerta, złapaliśmy taksówkę
która obecnie przewozÅ‚a nas przez most Erzsébet w kierunku dolnego Pest. Most wznosiÅ‚
się przed nami: biały i smukły, jak kobieta sięgająca ramieniem przez Dunaj. Dalej w
górze rzeki, widziaÅ‚am most Széchenyi Chain stojÄ…cy solidnie, caÅ‚y w kamieniu i zÅ‚otym
blasku chwały. W tym mieście na każdym kroku było wokoło pięknie, z przepiękną
architekturą i wspaniałymi rzezbami i pomnikami. Kawałek mnie, nie chciał byśmy byli
tu w interesach i rzeczywiście mieli trochę czasu aby podążyć uroczymi ulicami i być [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • WÄ…tki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiÄ…cego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiÄ…cego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.