[ Pobierz całość w formacie PDF ]
system, nieważne z jaką wymówką, to nasi sojusznicy poczują się potencjalnie zagrożeni jako,
hm, następni do golenia.
- O właśnie. Mamy z siostrą kilku kandydatów.
- Nie wątpię - mruknął Poyndex. - Wszystko to trzeba będzie wziąć pod rozwagę. Tyle że za jakiś
czas. W przeciwnym razie stracimy zbyt wielu stronników.
Dojrzeli mądrość jego rady. Niejako na pocieszenie, Poyndex podsunął im kilka okrutnych
pomysłów, jak uatrakcyjnić czystkę. Poprzysiągł również wesprzeć każdy wysiłek, aby postawić
przed sądem złodziei AM2. Wyczuwał, że coś śmierdzi, i nawet się domyślał co. A raczej kto za
tym wszystkim stoi: Ian Mahoney, jeden z poprzedników Poyndexa. Ciekawe. Czy Mahoney to
rzeczywiście tylko zwykły łajdak czy wręcz przeciwnie? I czemu koledzy oraz koleżanki z rady tak
się go boją?
Poyndex był pewien, że prędzej czy pózniej jakoś dojdzie prawdy. I że bardzo mu się ta prawda
przyda. Na razie, jako najmłodszy w gronie, robił co mógł, aby wkraść się w łaski.
Kyes z trudem ukrywał znudzenie. Cały ten bałagan mało go obchodził, dla niepoznaki jednak
odzywał się, wygłaszał swoje zdanie i tak dalej. Niemniej tego właśnie burzliwego dnia otrzymał
szczególnie dobre wiadomości. Bank danych jego nowego komputera był już pełen. Głównie dzięki
pomocy Laggutha, Poyndexa i całej armii moli archiwalnych. Od tygodni przetrawiał uzyskane
informacje, odławiając nawet najdrobniejsze fakty, plotki i pogłoski tyczące osoby Wiecznego
Imperatora. Kyes aż bał się. zadać najważniejsze pytanie. Wiedział wszakże, że sama wiara nie
czyni cudów. Jako naukowiec i wynalazca rozumiał to o wiele lepiej niż przeciętny śmiertelnik.
Ale czy nie był odrobinę szalony, wierząc, mimo tylu oczywistych dowodów, że Wieczny
Imperator wciąż żyje? Mimo świadków? Mimo zapisu całego zamachu?
Na to pytanie odpowiedzieć mógł jedynie komputer. Otrzymał wszystko, co udało się zebrać. A
jeśli odpowie, że to mało prawdopodobne? Kyes podejrzewał, iż w takim razie zwariuje ze
szczętem. O ile już nie postradał zmysłów, rzecz jasna. Jednak jeśli nie spyta, nigdy się nie dowie.
Znalazł się w sytuacji kogoś, kto otrzymał do ręki zapieczętowaną kopertę z treścią ostatecznego
wyroku. Pozostało rozedrzeć papier i spojrzeć. Lub wyrzucić, nie czytając. Jedno i drugie
wydawało mu się równie trudne.
W końcu spojrzał.
Prawdopodobieństwo, że Wieczny Imperator wciąż żyje, wynosiło ponad dziewięćdziesiąt
procent.
Podbudowany Kyes wziął się do dzieła.
Nie tylko Kyes ucieszył się tego dnia. Jednak ta druga istota przebywała bardzo daleko od miejsca
obrad rady.
Od czasu spotkania z Mahoneyem szanowny Ecu pracował naprawdę ciężko. Jego asystenci
przekopywali się przez dawne i współczesne kodeksy w poszukiwaniu sposobu realizacji tego, co
zrodziło się w głowie Stena. Jak stworzyć trybunał mogący osądzić radę za zamordowanie
Wiecznego Imperatora. Oczywiście nikt nie wypowiedział kwestii wprost. Nie należało budzić
paniki. Pracując dyskretnie i unikając rozgłosu, Ecu czuł, że jest coraz bliżej rozwiązania.
Wiedział już na pewno: jeśli je odkryje, wówczas znajdzie również grono osób gotowych wejść w
skład trybunału. Negocjacje będą trudne, ale nie bezowocne. Zanim jednak zwróci się do
kogokolwiek, musi mieć podstawę prawną. Bez tego jednego szczegółu nic nie wskóra. W końcu
trafił na precedens. Dokładnie tak jak się spodziewał: ów wyjątek zaistniał w prehistorii imperium.
Dwa tysiące lat wcześniej granice ustalały się dopiero, ekspansja była w toku, a obecne centrum
imperium leżało na pograniczu, dzikim i mało cywilizowanym. Imperialni sędziowie zaglądali tam
z objazdowymi trybunałami co sześć lat, a niekiedy jeszcze rzadziej.
Wieczny Imperator wiedział, że niedobrze jest zaniedbywać takie sprawy, dlatego też zaczął
zachęcać lokalne władze planetarne do tworzenia sądów nadzwyczajnych, władnych rozpatrywać
niemal wszystkie sprawy cywilne. Od ich decyzji można się było odwołać do gubernatora, jednak
tryb podobnego postępowania trwał na tyle długo, że mało kto decydował się na kwestionowanie
orzeczenia.
W sprawach poważniejszych zbrodni imperator wolał zachować ostrożność. Szanowny Ecu
wyczytał między wierszami, o co szło. Więzienie i egzekucje łatwo mogły stać się narzędziami
zemsty. Oczywiście władca martwił się nie tyle sprawiedliwością, ile długofalowymi
konsekwencjami nazbyt powszechnych samosądów. Bezprawie zawsze wiodło do niestabilności
gospodarczej, krwawych buntów i zamieszek, a nawet wojen. Tak zatem w sprawach kryminalnych
władza sądów nadzwyczajnych nie była całkowita. Mając przed sobą zbrodniarza, miały prawo
jedynie orzec o fakcie popełnienia (lub niepopełnienia) zbrodni, zdefiniować jej kodeksowy ciężar
i stopień odpowiedzialności oskarżonego. Aby to uczynić, mogły powoływać świadków, w razie
potrzeby doprowadzając ich nawet siłą. Wolno im było aresztować podejrzanych oraz wszystkich
utrudniających proces. Jeśli dowody przemawiały jednoznacznie za winą oskarżonego, ława miała
prawo uznać go winnym. W przypadkach szczególnie niebezpiecznych zbrodni sąd mógł nakazać
uwięzienie takiego osobnika do czasu przybycia sędziego imperialnego.
System działał na tyle dobrze, że Wieczny Imperator utrzymał go przez kilkaset lat. To nie był
jeden samotny precedens; szanowny Ecu trafił na miliony dobrze udokumentowanych spraw.
Znalazł podstawę. Teraz pozostało poszukać sędziów.
Rozdział 22
Rosła policjantka spacerowała po doku i spoglądała krzywo na Santanę. Przeklęty statek siedział
cicho i mimo ponawianych wysiłków nie dawał żadnego znaku życia.
Porucznik Skinner mruczała zatem pod nosem różne obscenia zarówno pod adresem statku jak i
wytykających ją palcami robotników. Tyle tylko, bo wolała ich nie drażnić. W razie kłopotów nie
mogła oczekiwać żadnej pomocy, przełożeni nie ryzykowaliby burdy w dokach, gdzie związki
wciąż miały coś do powiedzenia. Poza tym nawet w ciężkich czasach bezrobocia związki były
bogatsze niż policja, co też miało swoją wymowę. Skinner nie potrafiła wykoncypować, co też się
mogło spieprzyć. Kapitan obiecywał, że robota nie przysporzy żadnych kłopotów. I że Tyrenne
Yelad będzie wdzięczny za jej wykonanie. Policjantka miała przejąć ładunek Santany - prywatną
przesyłkę dla Tyrenne a. Wszystko miało się odbyć bardzo dyskretnie, oczywiście. Skinner
skontaktowała się z pewnym związkowcem mogącym zapewnić określoną liczbę robotników do
rozładunku. Za łapówkę dwukrotnie wyższą od zwykłych stawek. Gdy ci pierwsi brali się do
roboty, związkowiec wypłacał stosowną sumę tym, którzy zwykłą koleją rzeczy winni zostać
zatrudnieni. Przy okazji brał nieco dla siebie. Zwykłe sprawy. Jako strażnik prawa w Dusable
Skinner poznała wielu takich ludzi.
I dobrze, ale co nie zagrało? Znalezli frachtowiec, zastukali, nikt nie otworzył.
Skinner stawała na głowie, bez skutku. W co oni się tam bawią? Miała przy sobie dość forsy, by
opłacić i kapitana i wszystkich na pokładzie. Gdyby zaszła taka konieczność, rzecz jasna.
Działacz związkowy wyszedł ze swego kantorku. Wyglądał na osobę głęboko nieszczęśliwą.
- Zbierajcie tyłki - warknął.
- Co u diabła? Dostałeś swoje. Nie pamiętasz?
- Umowa nieważna. Zapłaciłaś, więc sam ci to mówię, zamiast wysłać chłopaków. Tyle jestem ci
winien. Teraz won!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Feehan, Christine Dark 05 Dark Challenge
- informatyka tworzenie aplikacji dla ios we flashu receptury christopher caleb ebook
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- Christian Jacq [Ramses 05] Under the Western Acacia (pdf)
- Christopher Moore Wyspa Wypacykowanej KapĹanki MiĹoĹci
- Mary Balogh Dark Angel 07 A Christmas Br
- Christie Gordon A Summer Without Rain (pdf)
- Janusz Anderman Brak Tchu
- Dean R Koontz Chase
- William R. Forstchen Wing Commander 07 Peter Telep Pilgrim Stars (BD) (v1.1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- binti.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.