Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

były śmiertelnie przerażone, gdy zjawił się bez uprzedzenia.
A zatem Mattie zajmuje się pomaganiem ofiarom domowej
przemocy. Nigdy nie przyszłoby mu to do głowy. Ale z drugiej
strony nie było w tym nic dziwnego po tym wszystkim, co
spotkało jej rodzinę. Wyobrażał sobie, co musiała czuć Mattie,
gdy Susan została zamordowana.
Kiedy zobaczył tę pobitą kobietę, zrozumiał, że znalazł
brakujący fragment łamigłówki. W końcu dotarło do niego, kim
naprawdę była Mattie Russell. Westchnął, wchodząc na
najszerszy odcinek ścieżki. Z tego miejsca widać było
błyszczącą powierzchnię jeziora.
Tak, powinien czuć się winny. Nieproszony wtrącił się w
osobiste sprawy Mattie. Dlaczego w takim razie czuł się
dotknięty i zraniony? Cóż, Mattie potraktowała go zbyt surowo i
nie okazała mu nawet odrobiny zaufania. Odebrał to jak
policzek.
Nagle zatrzymał się. Instynkt podpowiedział mu, że nie jest
100
sam. Usłyszał delikatny odgłos zbliżających się kroków.
– Conner? – niepewnie spytał znajomy głos, a światło księżyca
błysnęło na złotych włosach.
– Tu jestem – zawołał.
Mattie podeszła bliżej.
– Chciałabym cię przeprosić – powiedziała cicho. –
Zamierzałam opowiedzieć ci o wszystkim, ale Brenda prosiła,
bym z nikim nie rozmawiała na jej temat. Była zbyt przerażona
całą sytuacją – tłumaczyła nerwowo Mattie. – Przyrzekłam jej,
że będę milczeć. Widzisz, jej mąż jest gwałtownym
człowiekiem. Kiedy zjawiła się u mnie, nikomu nie ufała. Nawet
mnie. Mąż na nią poluje. Rozwiesił w Mountview plakaty z jej
zdjęciem. To niebezpieczny człowiek. Widziałeś jej twarz?
Musiałam spełnić jej życzenie. Powinna komuś zaufać. Bardzo
mi na tym zależało. W przeciwnym razie mogłaby uznać, że
powrót do męża-tyrana stanowi najlepsze rozwiązanie. – Mattie
zniżyła głos do szeptu. – Niesteyty, wiele maltretowanych
kobiet tak robi.
Zmarszczyła czoło.
– Conner, spróbuj zrozumieć. Musiałam dochować tajemnicy.
Rozumiał doskonale, jednak urażona duma znów dała znać o
sobie.
– Widziałem, że rozmawiałaś z Greyem i Lori, a potem z
Nathanem i Gwen – mówił z wyrzutem. – Wygląda na to, że
byłem jedyną osobą, przed którą utrzymywałaś to w tajemnicy.
Zastanawiająca jest również twoja zażyłość z moim dziadkiem.
Czy on też wie o wszystkim?
– Tak – przyznała.
To podziałało na niego tak, jakby wbiła mu paznokcie w skórę.
Roześmiał się złośliwie.
– Mattie, i to ma być tajemnica? Wynajdujesz najdziwniejsze
powody, żebym nie zbliżał się do ciebie i do twojego domu, a
101
tymczasem wszyscy wiedzą, o co chodzi. Oczywiście poza mną.
– Nie wszyscy, Conner.
Spojrzał z niedowierzaniem.
– Przecież słyszałem. Grey i Lori bez słowa komentarza przyjęli
twoje oświadczenie, że musisz wyjść z przyjęcia. Nathan dał ci
jakieś pieniądze. Gwen stała obok, więc też musiała być
wtajemniczona. Chyba nie zaprzeczysz, że mój kuzyn wspiera
twoje działania?
– Nie, nie mogę temu zaprzeczyć.
Powinien być zadowolony. Wreszcie powiedział wprost, co
myśli. Zdawał sobie jednak sprawę, że Mattie kierowała się
szlachetnymi pobudkami i nie powinien mieć do niej żalu.
– To prawda. Twoja rodzina wie, czym się zajmuję – przyznała.
– Nathan sam zaofiarował się z pomocą, gdyby zaszła taka
potrzeba. A Lori i Gwen... Cóż, kiedyś zjawiły się w moim
pensjonacie, prosząc o pomoc. Przyjechały do Vermontu,
uciekając przed przemocą. Lori była bita przez męża, a Gwen
naraziła się ojczymowi. Znęcał się nad jej bratem i gdy stanęła
w jego obronie, sama znalazła się w tarapatach.
Mattie uniosła głowę.
– Oczywiście, wiedzą o tym, co robię. Są moimi dobrymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.