Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

suknia nie była aż tak znowu kusząca, zwykła muślinowa szmatka, a on ledwo się
powstrzymywał, żeby nie rozedrzeć koronki przy dekolcie, zobaczyć obnażone piersi, wziąć
je w dłonie i pieścić miękką skórę, przytulić twarz i poczuć bicie jej serca.
Westchnął i odsunął się od niej, bo czuł, że zaraz zrobi się twardy. Wystarczyło, że
pomyślał ojej piersiach. Niech to szlag, wcale mu się to nie podobało.
Ku swemu zdziwieniu powiedział: - Nie, nie kocham Melisandy. Nigdy jej nie
kochałem, choć jej pożądałem. Była dla mnie marzeniem, snem, nie kobietą z krwi i kości.
Piękny duch, dzięki któremu moje samotne noce stawały się nieco mniej samotne. Nie, nie
kocham jej. Tony miał rację, przeklęty skurczysyn.
-Tony ją kocha.
-Tak. Tak bardzo, rozpaczliwie chciała go zapytać, czy może kiedyś pokocha ją choć
troszeczkę, ale milczała.
-Jestem jaka jestem, Douglasie. Nie mogę znieść myśli, że jesteś w
niebezpieczeństwie. Nie wierzę, że wolałbyś, bym siedziała popijając herbatkę,
podczas gdy jakiś łotr chce ci wbić nóż w serce.
-Może w takiej sytuacji mogłabyś krzyczeć z całych sił, wzywając na pomoc jakiegoś
mężczyznę.
-A gdyby w pobliżu nie było żadnego z przedstawicieli twojej wspaniałej płci?
-Skończ swoje gierki. Nie chcę, żebyś robiła rzeczy, których nie aprobuję. Chcę
wiedzieć, gdzie jesteś i co robisz, i nie zniosę wtrącania się w moje sprawy.
-Chcesz nieczułej żony.
-Nieczułej? Zapomniałaś już, jak krzyczysz, kiedy cię biorę? - Zamknął buzię, bo
członek zaczął go boleć z podniecenia, aż wypychał mu spodnie.
Popatrzył na nią, zamyślony. - Nie życzę sobie, żebyś wychodziła z domu, rozumiesz?
Zajmij się przygotowaniami do wyjazdu, jutro rano. Czy to ci wystarczy?
Wstała, zaciskając dłonie. Nie zrezygnuje, pomyślała, on nigdy nie rezygnuje. Zmusiła
się, żeby się do niego uśmiechnąć, kiwnęła głową i wyszła z pokoju.
Szerokimi schodami poszła na górę, nie odwracając się nawet na wołanie pani
Goodgame. Weszła do swojej sypialni i zamknęła drzwi na klucz. Długo stała na środku
pokoju, potem upadła na kolana, stuliła ramiona i rozpłakała się.
Nie słyszała, że otwierają się drzwi łączące ich sypialnie, Douglas otwierał właśnie
usta, żeby wydać jej jakieś polecenie, ale zrezygnował. Patrzył na nią i czuł coś dziwnego,
jakby ucisk w dole brzucha. Na litość boską, przecież tak naprawdę wcale jej nie skrzyczał,
więc skąd taka żałość. Nie mógł tego znieść. Podszedł do niej, podniósł ją z kolan i zaniósł na
łoże. Położył się na niej i całował. Chciał scałować jej łzy, sprawić, by o nich zapomniała,
żeby pamiętała tylko o przyjemności, jaką jej dawał. Zdarł z niej suknię, odrzucił pończochy i
pantofle.
Rozpiął bryczesy i wszedł w nią, a ona była miękka i chętna, jak zawsze otwarta dla
niego. Zdumiało go to, przecież ją zranił, ale jej ciało, ona - była dla niego.
- Alexandre - wyszeptał w jej usta i był w niej.
Otworzyła oczy i miała szeroko otwarte, nawet kiedy wchodził jeszcze głębiej.
-Chyba muszę cię brać codziennie, dla zdrowia. Inaczej szybko będziemy starzy i
chorzy. Rozumiesz? Powiedz, że rozumiesz?
-Rozumiem - powiedziała i przyciągnęła do siebie jego twarz. Była nienasycona,
wiecznie głodna jego ust. Całowała go, czuł w ustach jej język, to ona prowadziła i to
go zaskoczyło i obudziło w nim zwierzę.
-Och nie! - wydyszał, ale było już za pózno. Zawsze za pózno, zawsze się spieszył,
dyszał, drżał. Zamykał oczy i przeklinał moc swoich doznań, to napięcie, które zawsze
w nim było. Nagle wyszedł z niej. Otworzyła oczy, ale on tylko potrząsnął głową.
Podniósł ją do ust.
Krzyczała.
Potem jęczała lekko. Pozwalał narastać rozkoszy i przestawał. Tym razem to on ją
kontrolował, mogła tylko jęczeć i rzucać się na łożu. Wreszcie w nią wszedł ostatni raz i
krzyczał jej imię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.