[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- P...proszę... przestań - wysapała.
46
S
R
Travis opuścił ręce. Zaskoczony, jak szybko poca-
łunek wymknął mu się spod kontroli. Potarł się po karku,
nieco zmieszany.
- To nie powinno było się stać - mruknął.
- Tak... to prawda. - Wciąż brakowało jej oddechu.
Z niepokojem popatrzyła mu w oczy. - Chociaż nie pa-
miętam, po co przyjechałam do Teksasu, wiem już na
pewno, że nie chodziło mi o odnowienie tego, co łączyło
nas w Chicago.
Gotów był założyć się, że pocałunek dał jej co naj-
mniej tyle przyjemności co i jemu. Z tym większym
zdziwieniem patrzył, jak zbiegała po schodach. Ale u-
znał, że co do jednego miała rację. Co było w Chicago,
minęło. I gdyby nie kłopoty, na pewno nie przyjechałaby
do Teksasu.
Potem uświadomił sobie, że jednak natychmiast ru-
szyła na poszukiwanie go, kiedy tylko jej i dziecku za-
częło grozić jakieś niebezpieczeństwo. I uśmiechnął się
szeroko. Być może Natalie nie darzyła go zaufaniem ja-
ko ojca dziecka, ale na pewno wiedziała, że dla bez-
pieczeństwa jej i Autumn gotów był poruszyć niebo i
ziemię.
Trav spojrzał na zegarek. Ależ trafił mu się Nowy
Rok! Nie minęło jeszcze nawet dwanaście godzin od
chwili, gdy okazało się, że tajemnicza nieznajoma z klu-
bu to ta sama kobieta, o której śnił i marzył od powrotu z
Chicago. Do tego jeszcze dowiedział się, że jest ojcem
dwumiesięcznej córeczki. I czy podobało się im to, czy
47
S
R
nie, wciąż pragnęli się z Natalie z wielką siłą.
Potrząsnął głową. Jeśli tyle zdarzyło się pierwszego
dnia roku, to ciekawe jak będzie wyglądał ciąg dalszy.
Natalie pociągnęła nosem i rękawem otarła łzy z
oczu. Tylko po to, żeby sprawdzić, co robi Fluffy.
Mieszkała na ranczo już pięć dni, ale nadal obecność
wielkiego zwierzęcia budziła w niej lęk i niepokój. Na
szczęście pies zamiast nią, zdecydowanie bardziej zain-
teresowany był jedzeniem, spaniem i wałęsaniem się u
nogi Mose'a.
Wróciła do siekania cebuli. I do rozmyślań. Ku
swemu zdumieniu przekonała się, że Mose był jedynym
pracownikiem w domu Travisa. Zawsze wyobrażała so-
bie, że ludzie tak bogaci mają całe rzesze służby. Tym-
czasem nic podobnego. Prócz Mose'a Travis zatrudniał
na ranczo jeszcze tylko dwóch ludzi, którzy zajmowali
się bydłem i końmi.
- Mose, gdzie podziewa się mój wścibski braciszek?
- Do kuchni wpadła śliczna, rudowłosa dziewczyna. Na
widok Natalie siedzącej na stołku z oczyma czerwonymi
i opuchniętymi od łez, stanęła jak wryta.
- Dobrze się czujesz? - spytała z prawdziwą troską.
- Co się stało?
- Nic... Nic takiego... To cebula.
- Jak na to, ile za nią zapłaciłem, nie powinna być
48
S
R
taka mocna - powiedział Mose i poklepał Natalie po ra-
mieniu. - Oj ty, ty, dziewczyno. Czemu nie powiedziałaś,
że tak na ciebie działa? - burczał.
- Powiedziałam... że... chcę pomóc. - Natalie raz po
raz pociągała nosem. - Nie chciałam... się skarżyć.
- Biedactwo. - Nieznajoma podeszła do zlewu. Wy-
ciągnęła kilka papierowych ręczników, zmoczyła je w
zimnej wodzie i podała Natalie. - Przyłóż do oczu. Tylko
nie dotknij rękami. Zaraz ci ulży. Mose, podnieś na
chwilę deskę do cięcia. Umyję stół.
- Do diaska, Misiaczku! Ależ dzisiaj jesteś apody-
ktyczna! - gderał Mose. Ale bez wahania wykonał jej po-
lecenie.
Kobieta zwana Misiaczkiem pocałowała go w po-
liczek.
- Zawsze taka będę, jeśli nie przestaniesz nazywać
mnie Misiaczkiem. - Uśmiechnęła się. I szybko wytarła
blat stołu. - Jak tam twoje oczy? - zwróciła się do Nata-
lie. - Lepiej?
- Tak, dziękuję... - odparła Natalie drżącym głosem.
Uświadomiła sobie bowiem, że zapomniała imienia sio-
stry Travisa.
- Przepraszam, jestem Carrie, siostra Travisa. -
Uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję, Carrie - powiedziała Natalie. Od pierw-
szego spojrzenia polubiła ją. Wstała i nad zlewem obmy-
ła twarz i oczy. - Jestem Natalie Perez... przyjaciółka
twojego brata.
49
S
R
Nie zdążyły powiedzieć już nic więcej. Z głośniczka
przy boku Natalie usłyszały płacz Autumn.
- Masz dziecko? - Oczy Carrie rozbłysły radośnie. -
Uwielbiam dzieci.
Natalie gorączkowo zmywała z cebulę rąk.
- Mam nadzieję, że nic sobie nie zrobi, zanim do
niej dobiegnę - rzuciła.
- Nic się nie martw. - Carrie była już przy drzwiach.
- Ja się nią zajmę.
- Zaraz tam przyjdę. - Natalie obficie namydliła
dłonie i tarła zawzięcie.
- W którym jest pokoju? - zawołała Carrie już z ko-
rytarza.
- Travis powiedział, że to ten, w którym zwykle ty
mieszkasz.
Kilka chwil pózniej z głośniczka doleciał głos Car-
rie:
- Jakaś ty śliczna!
Gdy Natalie dotarła na górę, Carrie kończyła już
zmieniać pieluszkę.
- Dziękuję - powiedziała. - Ona się strasznie złości,
kiedy ma mokro.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- 03. Sharpe Isabel Blaski i cienie Hollywood Ich noce
- Herbert, Frank The Dragon in the Sea (Under Pressure)
- Christie Gordon A Summer Without Rain (pdf)
- Jo Walton The Rebirth of Pan
- 032. Rutland Eva Od pierwszego wejrzenia
- King Lucy Wystawa w Londynie
- Zarzadzanie ryzykiem w planowaniu
- Brian Kate Megan Przewodnik Po ChśÂopcach CAśÂOśÂćÂ
- Clover Autrey Upon Eagle's Light (pdf)
- Colorado 07 Up All Night in Bliss
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- papierniczy.opx.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.