[ Pobierz całość w formacie PDF ]
karnawału.
Artur czuł się niezwykle samotny, wisząc tak w powietrzu ponad wszystkimi i
nie mając nawet ciała, ale zanim zdążył zastanowić się nad tym, ponad
placem rozległ się głos proszący wszystkich o uwagę.
Człowiek stojący na jaskrawo udekorowanym podium przed budynkiem, który
wyraznie dominował nad całym placem, zwracał się do tłumu przez Tannoy:
- O ludzie, czekający w cieniu komputera Głęboka Myśl! - zawołał. -
Czcigodni Potomkowie Vroomfondela i Majikthisea, największych i
najbardziej interesujących mędrców, jakich kiedykolwiek znał wszechświat...
czas oczekiwania dobiegł końca!
Szaleńcze wiwaty rozległy się wśród tłumu, a w powietrzu pojawiły się flagi i
serpentyny. Węższe uliczki wyglądały z góry jak przewrócone na grzbiet
stonogi, obłąkańczo wymachujące w powietrzu nogami.
- Siedem i pół miliona lat czekała nasza rasa na ten wielki dzień, miejmy
nadzieję, dzień oświecenia! - wykrzyknął mówca. - Dzień Odpowiedzi!
Ekstatyczny tłum znów wybuchnął wiwatami.
- Już nigdy więcej! - wołał mężczyzna. - Nigdy więcej nie obudzimy się rano,
zastanawiając się: Kim jestem? Jaki jest mój cel w życiu? Czy naprawdę,
kosmicznie biorąc, będzie miało to jakiekolwiek znaczenie, jeżeli nie wstanę
dziś i nie pójdę do pracy? Ponieważ dzisiaj poznamy raz na zawsze jasną i
prostą odpowiedz na wszystkie te małe, dokuczliwe problemy życia,
wszechświata i wszystkiego innego!
Gdy tłum po raz kolejny wybuchnął entuzjazmem, Artur poczuł, że
prześlizguje się w powietrzu w kierunku jednego z dużych, okazałych okien
na pierwszym piętrze budynku znajdującego się za podium, z którego mówca
zwracał się do zebranych.
Płynąc prosto w okno, przerył moment paniki, który minął, gdy jakąś sekundę
pózniej uświadomił sobie, że przepłynął prosto przez lite szkło, najwyrazniej
w ogóle go nie dotykając.
Nikt w pokoju nie skomentował jego dziwacznego pojawienia się, co nie
wydaje się zaskakujące, jako że Artura tam nie było. Zaczął uświadamiać
sobie, że całe to przeżycie jest jedynie nagraną projekcją.
Pokój był prawie dokładnie taki, jak opisał go Slartibartfost. W ciągu siedmiu i
pół miliona lat dobrze o niego dbano i regularnie, co jakieś sto lat, sprzątano.
Ultramahoniowe biurko miało starte krawędzie, dywan nieco wyblakł, ale
duży terminal komputerowy ciągle rozpierał się w pełnej chwale na pokrytym
skórą
- W porządku - rzekł komputer i znowu zamilkł. Obaj mężczyzni zadygotali.
Napięcie stawało się nie do zniesienia.
- Naprawdę nie spodoba się wam - powtórnie zauważył Głęboka Myśl.
- Powiedz nam!
- W porządku - ustąpił komputer. - Odpowiedz na wielkie pytanie...
- Tak...!
- O %7łycie, wszechświat i wszystko inne... - powiedział Głęboka Myśl.
- Tak...!
- Brzmi... - zaczął Głęboka Myśl i urwał. - Tak...!
- Brzmi... nn - Tak.......
- Czterdzieści dwa - powiedział Głęboka Myśl z nieskończonym spokojem i
majestatem.
ROZDZIAA 28
Minęło bardzo wiele czasu, zanim ktokolwiek się odezwał.
Kątem oka Phouchg widział morze napiętych i wyczekujących twarzy na
placu przed budynkiem.
- Zlinczuje nas, prawda? - wyszeptał.
- To było trudne zadanie - powiedział łagodnie Głęboka Myśl.
- Czterdzieści dwa! - wrzasnął Loonquawl. To wszystko, co masz do
powiedzenia po siedmiu i pół miliona lat?!
- Sprawdziłem to bardzo dokładnie - odrzekł komputer - i bez wątpienia to
właśnie jest odpowiedz. Wydaje mi się, szczerze mówiąc, że problem polega
na tym, iż wy nigdy nie znaliście naprawdę pytania.
- Ale to jest wielkie pytanie! Ostateczne pytanie o życie, wszechświat i
wszystko inne! - jęknął Loonquawl.
- Owszem - zgodził się Głęboka Myśl tonem kogoś, kto pogodnie znosi
głupców - ale jak ono dokładnie brzmi?
Dwaj mężczyzni gapili się na komputer, a potem na siebie w pełnym
osłupienia milczeniu.
- No, wiesz, to po prostu wszystko... wszystko... rzekł słabym głosem
Phouchg.
- No właśnie! - stwierdził Głęboka Myśl. - A więc gdy dowiecie się, jakie jest
właściwe pytanie, będziecie wiedzieli, co oznacza odpowiedz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- GR449. Adams Kelly ZostaĹ moim tatÄ
- Douglas Gail Dama w Teksasie
- Jennie Adams Kolorowy ptak
- Douglass Clifford, Social Credit
- Cartland Barbara ZwyciÄĹźona przez miĹoĹÄ
- Christian Jacq [Ramses 05] Under the Western Acacia (pdf)
- Lola i chśÂopak z sć siedztwa Stephanie Perkins
- Tribute by Lisa Henry
- Banks Ray Cal Innes 01 Sobotnie dziecko
- Banks Leanne Niegrzeczna Narzeczona(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- missremindme.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.