Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

deszcz. Nie zmieniał też nikomu koła ani nie odwoził
żadnego smoczka.
Nie dostał także buziaka. Ale to akurat mu nie
przeszkadzało. Przeżył trzydzieści trzy lata bez poca
łunków i też jakoś dawał sobie radę.
Bardzo był z siebie zadowolony. Dopóki nie za
uważył leżącego na stole kolczyka. Przez chwilę tylko
mu się przyglądał, potem jednak wziął błyskotkę do
ręki.
Maddie uważała go za starego pryka, zupełnie nie
czułego na uroki kobiet. Obojętnego wobec seksu.
Właściwie nie powinno mu to przeszkadzać, ale było
inaczej. Sam nie rozumiał, dlaczego.
Tylko on wiedział, z jakim trudem musiał się po
wstrzymywać, by jej nie dotknąć i nie całować...
Przy niej czuł się jak przebudzony z długiego snu.
A nazajutrz rano stwierdził, że nic mu się nie śniło.
I poczuł się oszukany.
- Co zrobiłaś? - prawie krzyknął Joshua.
Ta kobieta naprawdę posunęła się za daleko.
64 NIEGRZECZNA NARZECZONA
Maddie szeroko otworzyła oczy i wzięła Dawida
z rąk Patricka.
- Zgłosiłam cię na ochotnika jako porządkowego
na zabawie w domu kultury.
- Co ci, do jasnej cholery...
Maddie zasłoniła uszy Dawidowi i spojrzała na
Joshuę z oburzeniem.
- Czy mógłbyś mi trochę pomóc w kuchni?
- Nie widzę powodu... - warknął, ściągając pele
rynę.
- Bardzo cię proszę.
- No, dobrze, dobrze - mruknął, ale najpierw dla
uspokojenia kilka razy głęboko odetchnął. - Ale jeśli
uważasz, że mój język nie jest przeznaczony dla de-
likatnych uszu Dawida, to może dasz małego Patr-
ckowi?
Maddie spojrzała na Patricka.
- Mógłbyś?
- Jasne. - Chłopak wyraznie wolał zejść ojcu
z oczu.
Joshua wszedł do kuchni, zignorował apetyczny
zapach duszonej wołowiny i oparł się o blat.
- No więc?
- Kiedy byłeś na dworze, zajrzała tu pani Qua-
ckenbush z córką. Sprzedawały bilety na tance w do
mu kultury. - Maddie zniżyła głos. - Widziałeś Amy,
córkę pani Quackenbush? Bardzo rezolutna młoda
osóbka. Gapiła się na Patricka i on też nie spuszczał
NIEGRZECZNA NARZECZONA 65
z niej wzroku, ale za bardzo się wstydził, żeby coś
powiedzieć, więc...
- Więc?
- Więc kiedy pani Quackenbush powiedziała, że
potrzebują jeszcze paru dorosłych do pilnowania, po
myślałam sobie, że gdybyś poszedł, wziąłbyś Patri-
cka i...
- To idiotyczny pomysł.
Maddie wyglądała na obrażoną.
-Wcale nie. Zresztą to tylko kilka godzin.
- A skąd wiesz, że tego dnia nie będę zajęty?
- Pytałam Patricka.
- Przecież ja co wieczór mam coś do roboty.
- Tak? Jasne, siedzisz w domu, czytasz gazetę
i patrzysz, jak trawa rośnie. Raz możesz się poświę
cić. Zapewniam cię, że od tego nie umrzesz.
- To wcale nie jest takie pewne.
- Wiesz co? Zaczynam myśleć, że po prostu się
boisz.
Maddie wyglądała tak słodko, że Joshua z tru
dem powstrzymał się, by nie zamknąć jej ust poca
łunkiem.
- Nie lubię, kiedy ktoś układa mi plany - mruknął.
Maddie zamilkła na moment i nałożyła mu pełen
talerz gulaszu.
- Zresztą nie będziesz musiał iść sam - powie
działa w końcu.
- Naprawdę?
66 NIEGRZECZNA NARZECZONA
- Tak. Powiedziałam pani Quackenbush, że przyj
dę z tobą - oznajmiła, patrząc mu prosto w oczy.
Maddie uważała się za osobę tolerancyjną. Owszem,
miała duży temperament, ale starała się żyć zgod
nie z ideą, że na świecie jest miejsce dla wszystkich
i wszystkiego.
Dla wszystkiego, oprócz muzyki country granej
przez facetów, którzy nawet nie wiedzą, ile strun ma,
banjo.
Kiedy godziła się wraz z Joshuą pilnować porząd-
ku na zabawie w domu kultury, nie miała pojęcia, że
ona, miłośniczka dobrego, starego rocka przez tyle
godzin będzie musiała słuchać tej beznadziejnej mu
zyki i patrzeć na ludowe tance. Przez pierwsze pół
godziny nawet ją to bawiło. Pózniej miała wszystkie
go szczerze dość.
Podpierając ścianę, słuchała kolejnej smętnej melodii
i marzyła o jakiejś piosence Bruce'a Springsteena.
- Znów tupiesz nogą - szepnął jej w pewnej chwi
li do ucha Joshua.
- Wcale nie tupię. To naturalna reakcja mojego
ciała na zbyt powolny rytm.
- Od początku mówiłem, że to kiepski pomysł.
- Na szczęście połowa balu już za nami.
- Zaledwie jedna trzecia - uściślił Joshua. - Takie
imprezy trwają co najmniej trzy godziny.
Tym razem Maddie naprawdę tupnęła.
NIEGRZECZNA NARZECZONA 67
- Czy ten zespół nigdy nie robi sobie przerw?
- Może komuś urwie się struna.
- Nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku.
- Czasem człowieka może ocalić tylko dobry humor.
- Wiesz co? Wyglądasz dziś super, ale jesteś wy
jątkowo zgryzliwy.
- Mówiłem ci, że nie lubię, kiedy ktoś układa mi
plan dnia.
- Nikt ci niczego nie układał. Może tylko trochę
pomógł w ostatecznym podjęciu decyzji.
Joshua milczał przez chwilę, potem spojrzał na
parkiet.
- Super, powiedziałaś?
Dopiero po chwili zrozumiała, o co mu chodzi.
- No - przyznała z uśmiechem.
Westernowa, biała koszula kontrastowała z jego
ciemną karnacją i przyciągała wzrok, szczególnie
damski, do szerokich ramion. Na dodatek czarne, ob-
cisłe dżinsy podkreślały jego wzrost i bardzo intere
sującą pupę.
- Jest tu parę pań, które nie mogą oderwać od
ciebie wzroku. Może byś z którąś zatańczył?
- Nie uważasz czasem, że dość mam już tortur jak
na jeden wieczór?
- Ciekawe, od jak dawna jesteś taki... ze wszyst
kiego niezadowolony i skwaszony.
- Od mniej więcej godziny i piętnastu minut - od
parł Joshua, spojrzawszy na zegarek.
68 NIEGRZECZNA NARZECZONA [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.