Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Brakowało ciebie  odparła Amy.  Ale nie dlatego dzwonię. 
Zamilkła na moment, jakby się wahała.  Jesteś w Portland?
 Dotrę na miejsce za jakieś dwadzieścia minut. Co się stało?
 Złapałam gumę  wyznała z rezygnacją.  Potrzebuję podwiezienia
do domu. Serwis może tu kogoś przysłać najwcześniej o ósmej lub
dziewiątej.
 Gdzie jesteś?
Opisała mu swoje położenie, wymieniając pole golfowe. Okolica
uchodziła za raczej bezpieczną, ale też dość opustoszałą.
 Masz zamknięte drzwi?  Tak.
 Jest ruch na drodze?
 Niewielki, ale nic mi nie jest  zapewniła go z nieco podejrzaną
skwapliwością.  W każdym razie będzie dobrze, jak już wyschnę.
Nie chcąc, by czuła się osamotniona na ciemnej drodze, postanowił
rozmawiać z nią przez cały czas, dopóki do niej nie dotrze.
 A zderzak masz już naprawiony?  zapytał, kiedy opowiedziała mu o
całym zdarzeniu.
137
RS
 Byłam zajęta  odparła tonem usprawiedliwienia.
 Czyli nie.
Wcale go to nie zdziwiło, przecież bardziej dbała o cudze sprawy niż o
własne. Nadarzała się okazja, by poruszyć temat, z którego zrezygnował,
będąc w jej domu po pokazie. Wtedy nie chciał psuć nastroju, a mógł
zakładać, że w tej chwili w kwestii nastroju Amy niewiele już zostało do
popsucia.
 Wiesz co  zaczął  zapomniałaś oddać do naprawy koło zapasowe,
bo byłaś zajęta robieniem czegoś dla Jill. Nie naprawiłaś zderzaka, bo byłaś
zajęta ratowaniem domu opieki. Zawsze będzie coś, co ci każe zaniedbać
własne potrzeby.
Oczekiwał protestów, a już co najmniej zmiany tematu. Tymczasem
usłyszał ciche:
 Wiem.  I... ?
 Podejmę studia wieczorowe.
Był zaskoczony i uradowany zarazem. Nie wiedział, czy bardziej
cieszy się z tego, że Amy chce jednak realizować swoje marzenie, czy z
tego, że z jej głosu znikła rezerwa, jaką od pewnego czasu mu okazywała.
Wciąż rozmawiali, kiedy nagle J.T. zobaczył jej hondę stojącą w strugach
deszczu pod lampą. Podjechał i szybko otworzył drzwi od strony pasażera.
 Jesteś całkiem przemoknięta  powiedział, kiedy Amy znalazła się w
środku.
 Tylko trochę.
Widział, jak rozczesuje palcami mokre kosmyki.
 Podkręcić ogrzewanie?
 Nie trzeba. Dzięki, że po mnie przyjechałeś. Starała się unikać jego
wzroku. Rezerwa jednak powróciła.
138
RS
 Skończyliśmy na tym, że poprosisz Jill, by dała ci w lecie urlop,
żebyś mogła wziąć udział w zajęciach z nurkowania.
 Zgadza się  podjęła, wyrażając wątpliwości, czy Jill się zgodzi, i
zastanawiając się na głos, czy weekendowe wizyty w domu opieki
wystarczą, żeby babcia zachowała ją w pamięci.
Rozmowa niby wyglądała tak jak wcześniej, ale brakowało w niej
dawnej swobody. W końcu zapadła cisza. Amy siedziała sztywno,
wpatrzona w drogę wydobywaną z mroku światłami samochodu.
 Mówiłam, że nie musisz wysiadać  powiedziała, gdy dojechali na
miejsce i Jared odprowadzał ją pod drzwi.
 Chcę z tobą porozmawiać.
 Przecież rozmawialiśmy.
 Nie o tym.
Weszli do holu; przez otwarte drzwi było widać przytulny fragment
salonu, z zapaloną lampką obok sofy.
 O czym?  spytała, odwracając się do niego twarzą. Mokre włosy
odgarnęła do tyłu; z odkrytym czołem
wyglądała jeszcze bardziej krucho i delikatnie. Woda skapująca z
płaszcza utworzyła kałużę na parkiecie wokół jej stóp.
 Najpierw się wysusz. Na pewno jest ci zimno.
Amy już miała zaprzeczyć, gdy wstrząsnął nią dreszcz. Czuła, jak całe
jej ciało pokrywa się gęsią skórką.
 Naprawdę jestem ci wdzięczna za podwiezienie  powiedziała,
zrzucając z nóg namoknięte buty.  Wracasz z podróży, nie powinnam cię
zatrzymywać. Musisz być zmęczony, a w Elmwood House jest jutro dużo
pracy, więc pewnie zaczniesz wcześnie rano.
139
RS
Nie chciała być niegościnna, w końcu wybawił ją od długiego czekania
na przyjazd serwisu. Jednak po ciężkim dniu marzyła jedynie o gorącym
prysznicu i spokoju. Wolała, żeby już sobie poszedł... bo za bardzo potrze-
bowała uścisku opiekuńczych męskich ramion i bała się własnej reakcji.
 Nie jestem zmęczony  oznajmił Jared, pomagając Amy zdjąć
płaszcz.  Nigdzie nie pójdę, dopóki nie porozmawiamy. Na początek może
mi wyjaśnisz, dlaczego chcesz się mnie pozbyć.
 Nie chcę się ciebie pozbyć  powiedziała cicho.
Weszła do łazienki po ręcznik. Widząc swoje odbicie w lustrze,
bezwiednie jęknęła.
Musiał to usłyszeć, bo natychmiast spytał:
 Wszystko w porządku?
Nie, pomyślała. Jest jej zimno, wygląda jak ostatnie nieszczęście, chce
jej się płakać.
 Amy?
 Jared, to nie jest dobry moment na rozmowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.