Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

światło. Paliła się tylko jedna przyćmiona lampka.
- Jestem całkowicie pewna, Greg.
Zakłopotanie zniknęło z oczu Grega, ustępując triumfalnemu uśmiechowi.
- Cieszę się, Mickey, bardzo się cieszę. Podszedł do niej i uniósł ją w
ramionach.
- Greg...
Od czasu gdy Mickey ukończyła szesnaście lat, nie brała pod uwagę
dawnych marzeń, że mężczyzna mógłby zanieść ją do łóżka. Jako dorosła
dziewczyna musiała odrzucić większość erotycznych fantazji w obawie, że
bezradna znajdzie się na łasce i niełasce mężczyzny, dla którego straciła
głowę.
- Chcę cię tylko zanieść do łóżka - powiedział. - Pomyślałem, że to może
być dla ciebie miłe. Jesteś taka lekka, że mógłbym zanieść cię znacznie
dalej.
W cieple jego uśmiechu czuła, że się rumieni. Zdawał się czytać w jej
myślach, znał najgłębiej ukryte pragnienia.
Lekko położył ją na łóżku i delikatnie pieścił jej piersi. Zadrżała. Pragnęła
przyciągnąć go do siebie. Ale on przecież lepiej wiedział. Postanowiła
pozostawić to jemu. Usiadł na brzegu łóżka i uniósł jej podbródek.
- Jesteś piękna - wyszeptał. - Chcę podziwiać każdy szczegół twego ciała,
dotykać wszystkich ukrytych miejsc.
Zrobiło jej się gorąco.
- Ja także tego pragnę - szepnęła.
Ani na chwilę nie spuszczała z niego oczu, gdy zdejmował marynarkę
wieszając ją na krześle, gdy zsuwał buty i skarpetki. Następnie rozwiązał
krawat i rozpiął koszulę. Syciła oczy, patrząc na jego szeroką muskularną
RS
47
klatkę piersiową, owłosioną aż po brzuch. Zdumiona stwierdziła, że zamiera
jej oddech. Chciała zrzucić sukienkę i przylgnąć do jego piersi. Opanował ją
jednakże słodki bezwład. Jest bezsilna, dopóki me dotknie jej Greg.
On tymczasem położył się koło niej, przyciągając ją bliżej siebie.
- Nie będę się śpieszył, ukochana. Chcę, aby to było doskonałe. Znowu
uniósł jej podbródek i ucałował ją czule, serdecznie. Wydawało jej się, że
pod wpływem jego dotknięć miękną jej kości.
Teraz zsunął ręce z jej szyi i palcami dotknął ciężko unoszących się piersi.
Czuła, jak pod lekkim materiałem prężą się brodawki, a piersi nabrzmiewają.
- Jakie piękne - wyszeptał jej do ucha. Następnie przesunął ją delikatnie na
bok i odwrócił plecami, by rozpiąć długi zamek błyskawiczny. Zaraz potem
pewnie sięgnął do zapięcia koronkowego stanika. Gdy rozpiął go,
pocałunkami zaczął znaczyć wilgotny szlak na karku i dalej, aż do pasa.
Wtedy przewrócił ją na wznak i ręce zręcznie ściągnęły mgiełkę jej sukni,
obnażając szyję, ramiona, aż powoli ukazało się gładkie ciało. Gorącymi
palcami dalej pieścił jej piersi.
- Gdybym tylko umiał malować - zamruczał patrząc na nią.
Mickey uśmiechnęła się leniwie, nie odrywając od niego oczu. On
tymczasem ściągnął ramiączka stanika.
Przez moment czuła boleśnie nacisk jego warg na swoich ustach, ale zaraz
ukrył głowę na jej piersi.
Z ust Mickey wydobył się cichy jęk i zanurzyła ręce w jego ciemnych
włosach. Znowu niespiesznie jego usta posuwały się od ramion do piersi.
Powoli, powoli, niewiarygodnie wolno sunęły, zostawiając za sobą żar
pożądania, aż dotarł do miejsca, które jeszcze zakrywała suknia. Wtedy
uniósł głowę z uśmiechem i spojrzał spod przymkniętych powiek. Następnie
ściągnął niżej stanik i suknię do pasa.
Uwolnione piersi Mickey naprężyły się. Przez chwilę - wprost
niemożliwie długą - nie dotykał jej, napawając się jej pięknem. Następnie,
ciągle jeszcze niespiesznie, swoją dużą dłonią ostrożnie głaskał jej piersi.
Gdy teraz zaczął ją całować, zajęczała głośno.
Całował i pieścił jej piersi, a gdy po chwili ściągnął przez biodra jej
suknię, już nie pozostała bierna, ale uniosła się skwapliwie. Halkę zsunął
wraz z suknią i położył na krześle. Bardzo delikatnie zdjął teraz jej sandały i
ku jej zdumieniu ucałował jeden. Następnie zsunął rajstopy i maleńkie figi.
Wreszcie leżała przed nim całkowicie naga, a on, siedząc na łóżku, głaskał
wypukłości jej ciała. Wędrował dłonią od stóp do gładkiej skóry ud,
RS
48
wzbudzając w niej nową falę namiętności. Nie napotykając sprzeciwu,
delikatnie, ostrożnie rozchylił poddające mu się uda.
- Ach! - wyrwał się okrzyk z ust Mickey. Już nie wiedziała, co się dzieje z
jej ciałem. Czuła, jakby do niej nie należało. Było prężne i tęskniło do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.