Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie mogłem sobie darować, że nie było mnie wtedy w domu i
musiałaś przeżywać to sama.
- I czułeś się winny. ,
- Tak.
- Czy mamy już to za sobą? Możesz mi obiecać, że przestaniesz
karać się za wszystko, co idzie zle w naszym życiu?
- Mogę obiecać, że spróbuję. - Uśmiechnął się ponuro. - A teraz
zapytam, od kiedy myślisz o następnym dziecku.
- Prawie od chwili, gdy straciłam poprzednie. Ale myślałam, że
ty nie będziesz chciał próbować, bo pewnie winisz mnie za
poronienie i nie wierzysz, że uda mi się donosić następną ciążę.
Garrett zaklął pod nosem.
- Teraz wiem, że to nie miało sensu. Ale właśnie do tego
doprowadza milczenie.
- Mamy to już za sobą. - Garrett pocałował Emmę w czubek
głowy. - Obiecuję. Jeśli chcesz dziecka, ja chcę go równie bardzo.
Pragnę, żebyś była nie tylko moją żoną i kochanką, Em. Od dzisiaj
jesteś moim powiernikiem i moją partnerką. Przysięgam na
wszystko, co mam, że będę ci ufał i oddam ci swoje serce ze
wszystkimi jego tajemnicami. I wierzę, że będziesz mnie kochała z
moją słabością i moją siłą.
- Bądz takim, jakim chcesz być - szepnęła Emma, ocierając
spływającą po policzku łzę. - Dopóki i mnie pozwolisz być zawsze ze
sobą.
- Chodz. - Garrett wziął Emmę za rękę i poprowadził do domu. -
112
RS
Postarajmy się o dziecko.
Wyczerpani tym wszystkim, co przyniósł im poranek, kochali się
słodką, leniwą miłością, a potem natychmiast zasnęli.
Zmierzch przetaczał się już po zachodnim horyzoncie, kiedy
Emma poczuła, że Garrett zaczyna się wiercić, przeciąga się i powoli
budzi. Spieszyła się, żeby zacisnąć ostatni węzeł.
Uśmiechnął się sennie i kusząco, kiedy zauważył ją klęczącą obok
niego, całkiem nagą. Potem spróbował wyciągnąć do niej rękę.
Jego zakłopotanie trwało tak długo, że Emmę zaczęły nękać
wyrzuty sumienia. Wykręcił z trudem szyję i zobaczył, że
przywiązała mu nadgarstki do wezgłowia łóżka.
Sprawdził siłę węzłów, które zawiązała, posługując się całym
zestawem swojej bielizny, a potem rzucił jej długie, pytające
spojrzeniem. Wreszcie w kącikach jego ust pojawił się frywolny
uśmieszek.
- A ja nie wziąłem ze sobą kamery...
Emma odpowiedziała mu błyskiem w oczach, pocałowała leciutko
w policzek i zsunęła się z łóżka.
- A ty dokąd się wybierasz?
- Nie tak daleko - obiecała, owijając się w talii prześcieradłem, a
potem zebrała z podłogi ich ubrania.
Garrett, na dobre już zdziwiony, obserwował ją z czujną miną,
rezygnując z pytań.
- Wygodnie ci? - spytała, zapinając swoje dżinsy, a potem
błyskawicznym ruchem włożyła sweter.
Garrett skinął głową i z coraz większym zdumieniem patrzył, jak
Emma sprawdza węzły.
- Nie mocno? Z krążeniem wszystko w porządku?
- Zwietnie. Em, co ty wymyśliłaś?
- Jeszcze chwileczkę. - Przeszła na drugą stronę pokoju,
wyszczotkowała włosy, potem wróciła i usiadła obok niego. - Chcesz
się napić? Może kawy albo szklankę wody?
- Wolałbym otrzymać jakieś wyjaśnienie. -Garrett zachichotał
nerwowo. - Powiesz mi, o co chodzi?
113
RS
- O zaufanie. Otworzyliśmy właśnie nową linię komunikacyjną,
a ja mam zamiar sprawdzić, czy to działa.
- I po to, żeby to sprawdzić, musiałaś przywiązać mnie do
łóżka? - Teraz już Garrettowi zrzedła mina.
- Nie - odpowiedziała nieśmiało i trochę wstydliwie, ale zaraz
potem na jej twarzy zakwitł uśmiech - seksowny, uwodzicielski i
triumfujący. - Po prostu miałam ochotę to zrobić.
Musnęła koniuszkami palców jego nadgarstki, przesunęła je
wolno po nagim ramieniu Garretta, w górę poprzez pachy i
zatrzymała je na torsie.
- Nadeszła chwila prawdy, kochanie.
Czuła, jak jego muskularne ciało napina się, a potem zaczyna
drżeć w bezwiednym przypływie pożądania.
- Chwila prawdy? - Ledwie udało mu się wydusić te słowa, gdy
Emma z takim samym zmysłowym zapałem zajęła się jego drugą
ręką. - Założę się o tę chatę, że przez ostatnie kilka godzin
przeżyliśmy kilka momentów prawdy... a niektóre z nich nawet w
tym łóżku.
Garrett zdusił jęk, gdy Emma sunęła palcami przez gąszcz włosów
na jego piersi, a potem zakreśliła okrąg wokół pępka.
- Masz rację. Przeżyliśmy już kilka momentów prawdy. A ten
będzie ostatni. Ostatni dowód totalnego zaufania.
Obserwując iskierki w jego oczach, Emma wsunęła dłoń pod
prześcieradło i głaszcząc czule, ujęła w dłoń jego męskość.
- A więc... - Garrett wstrzymał oddech - ...chodzi o jeszcze jedną
tajemnicę, która była zródłem nieporozumień.
Emma skinęła głową, potem powoli ściągnęła z męża
prześcieradło. Leżał teraz nagi, ubezwłasnowolniony, zupełnie
bezradny. Mogła z nim zrobić, co tylko chciała.
- Bądz delikatna - mruknął przeciągle. - To mój pierwszy raz.
114
RS
ROZDZIAA DZIESITY
Jego uśmiech był wymuszony. Oboje mieli tego świadomość.
Garrett czuł się niepewnie. Zbyt długo trzymał się w ryzach, żeby
wiedzieć, na jak wiele może sobie pozwolić.
Emma nie pozostawiła mu wyboru.
Upewniła się, że skupił na niej całą swoją uwagę, wstała i powoli
się rozebrała, specjalnie dla niego.
Garrett patrzył na Emmę, wiedząc, że ona tego od niego oczekuje.
Nie odrywał od niej oczu, zupełnie jakby to robił pod grozbą
rewolweru.
Wiedział, kto tu rządzi. Emma też. Używała swojej władzy, żeby
Garrett pragnął jej jak powietrza. %7łeby doprowadzić go do takiego
stanu, w którym uległość staje się mocą, wszelkie hamulce zawodzą,
samokontrola ustępuje miejsca czystej, nieposkromionej żądzy.
W świetle zachodzącego słońca jej skóra miała złoty odcień.
Włosy zasłaniały połowę twarzy, a w piwnych oczach czaił się mrok.
Podeszła do niego z niebezpiecznym, zuchwałym ogniem w oczach.
Dotykała go drżącymi dłońmi, kusiła swoim ciałem z tą samą
wyzywającą śmiałością, z jaką chwilę wcześniej się rozbierała.
Kiedy pochyliła się nad nim i pokryła jego ciało pocałunkami,
Garrett wykrzyczał jej imię i jednym gwałtownym szarpnięciem
zerwał krępujące go jedwabne więzy. Całą siłą woli powstrzymał się
od przejęcia inicjatywy.
Pieścił Emmę, wplatał palce w jej włosy - i pozwalał jej na
wszystko.
Była wonnym żarem, esencją kobiecości. Nieposkromiona i
władcza, doprowadziła go do takiego pożądania, od którego nie ma
odwrotu. Ofiarowała uwięzionej w nim bestii niebezpieczny smak
wolności.
Podniosła głowę i zostawiła go - rozpalonego i nienasyconego.
Zebrał w garść jej włosy, chwycił je mocno i żądał tego, czego nigdy
przedtem nie ośmieliłby się przyjąć. Ale ona miała już inne
115
RS
pragnienie. Nie uległa prośbie jego zaciśniętych szczęk i uwolniła się
od błagających rąk.
Stanęła nad nim - pogańska kapłanka miłości - i uczyniła go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.