Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mą pensjonatu.
 Więc sądzę, że będę mógł ci dać wiadomość zaraz po obiedzie, a może na-
wet wcześniej...
 Czy mam być zupełnie spokojna? Pochylił się do jej ręki.
 Drzyj trochę o mnie, malutka. Będzie mi to bardzo miłe, tylko nie zanadto,
bo nie warto.
Pożegnali się.
Harald z Wendheimem zaszli jeszcze do najbliższej winiarni, aby pogawędzić
o sprawach zawodowych. Za kilka dni miały się rozpocząć zdjęcia do drugiego
Cheri- filmu.
 Nie będziesz chyba miał nic przeciwko temu, że zaraz przystąpimy do pra-
cy, ale nie chcę niepotrzebnie czasu tracić  tłumaczył się Wendheim.
 Oczywiście, jak najprędzej skończyć i wracać do Hollywood.
 Tak cię tam już ciągnie?
 Bogiem a prawdą  tak.
 Zatem sprzeniewierzasz się naszej ojczyznie?
 Bynajmniej, ale mam powody, dla których rad bym jak najrychlej wrócić.
No i, chciałem ci to już dawno zaproponować, wziąć cię ze sobą.
Wendheim zamyślił się.
 Jakby to dobrze było...
 Czy nie możesz się stąd uwolnić?
 Ee, mogę.
 Więc zrobię ci propozycję: po trzecim filmie jedz z nami do Hollywood. Już
to przeprowadzę, ażebyś tam reżyserował wszystkie filmy, w których grać będę.
Masz nazwisko, nie będzie żadnych więc trudności. Jedz z nami, mój drogi 
nastawał Harald.  Pójdzie nam dobrze wspólna praca.
Wendheim zapalał się...
 Możesz sobie wyobrazić, jak mnie to nęci. Ale zanim się zdecyduję, musiał-
bym wiedzieć, czy pojechałaby ze mną pani Maria.
 Czyli innymi słowy, czy będzie do tego czasu już wolna, prawda? Ale bę-
dzie, z pewnością będzie... Pomyśl tylko, jakby to było cudownie: jedziemy sobie
R
L
T
we czwóreczkę, wygodnie, wesoło... no i Ala nie byłaby taka osamotniona na tej
dalekiej obczyznie...
 Przestań, już Haraldzie  przerwał Wendheim.  Nie rób mi oskomy, bo a
nuż wziąłbym twoje słowa na serio i...
 Owszem, owszem, tego właśnie chcę  odparował Harald.
 Ale żarty na stronę, mój drogi, czy myślisz, że tam mnie zaangażują?
 To zależy tylko od twojej woli, ja mam wszelkie pełnomocnictwa w tym
kierunku. %7łe ci o tym wcześniej nie mówiłem to. przyznaję się, z ostrożności.
Chciałem dopiero zobaczyć twój pierwszy film. Wczoraj go oglądałem podczas
próbnego wyświetlania, no i muszę ci przyznać, jesteś majstrem nie lada...
Wendheim uścisnął mu rękę.
 To prawie jak order, Haraldzie. Dumny jestem z twojej pochwały. Więc ja-
dę, jadę, mam nadzieję, że Maria będzie mi towarzyszyć. Choć jeszcze ani słów-
kiem nie zdradziliśmy naszych wzajemnych uczuć, czuję, że będzie moja jak tyl-
ko się ostatecznie uwolni od Storma.
Było już dobrze po dwunastej, gdy wychodzili z winiarni.
*
* *
Ala miała bardzo niespokojną noc. Lęk o Haralda spędzał sen z jej powiek. Nie
wiedziała co przyniesie następny dzień, przy tym obawiała się trochę, by Harald
nie wpadł w sidła tej kobiety, która przecież była zdolna do wszystkiego. Zresztą
kochał ją kiedyś, więc... Czyż można tak nagle zapomnieć i za jednym zama-
chem potargać najdroższe wspomnienia?
Nazajutrz zaraz raniutko wyszła do krawcowej, czasu bowiem było niewiele.
Harald dał na zapowiedzi, za parę tygodni Ala miała zostać jego żoną. Zaproszeń
ślubnych nie wysyłali. Bo do kogo?... Mieli tak mało znajomych, których by
mogła specjalnie zainteresować ta wiadomość, więc czyż warto?
Krawcowa mieszkała przy ulicy Kanta. Ala wsiadła na najbliższym przystanku
do tramwaju i pojechała na plac Savigny. Stamtąd miała już tylko parę kroków.
Spoglądała obojętnie przez szybę wagonu, gdy nagle... drgnęła.
Na placu Savigny spacerował tuż koło gazonów... Harald. Chodził tam i z po-
wrotem, patrzył ciągle w kierunku kiosku, stojącego na rogu ulicy  widocznie
na kogoś czekał.
R
L
T
Ala skryła się w bramie jednego z domów, nie mogła oczu oderwać... Przed
kioskiem oto stanęła jakaś bardzo elegancka dama w angielskim kostiumie trot-
teur *83. Przez ramię i plecy zwisało kosztowne futro. Ujrzał ją Harald, szybko
podszedł, ukłonił się grzecznie, pocałował w rękę.
Ala poznała tę damę... Dora Borchardt. Matowym wzrokiem śledziła, jak
skręcili na planty placu. Drżała ze wzruszenia.
Więc to była ta kobieta, którą kiedyś kochał Harald i która go zdradziła? Tak,
była istotnie cudownie piękna i mówili o niej, że zdradza swojego męża.
Gadano o tym szeroko na próbach. To i owo dochodziło do jej uszu... Przed
kilku miesiącami na przykład, żywo naciągano tego apollinowego *84 Wintera,
nie odpowiadał nic tylko się znacząco uśmiechał. Ala nie mogła nigdy zrozumieć
tego małżeństwa. Taka urocza kobieta i taki obrzydliwy mąż. Widziała go nieraz
u Halmerów. Budził w niej zawsze wstręt. I dla tej poczwary porzuciła Dora Ha-
ralda? Wstrząsnęła się cała.
Szli obok siebie plantami, wreszcie zniknęli jej z oczu...
Ala przycisnęła ręce do twarzy, jakby zatapiając się w głębokiej modlitwie. Jak
to dobrze, jak dobrze  pomyślała  że Harald powiedział jej o tym spotkaniu,
bo gdyby nie była na to przygotowana ... Mój Boże... Boże... Ale przecież chy-
ba nie da się jej zaciągnąć w sidła, wszak mówił, że nią pogardza...
I z piersi wyrwał się jęk:
 Nie dopuść do tego, Panie, bo byłby nieszczęśliwy, bezgranicznie nieszczę-
śliwy...
Zciągnęła z palca pierścionek, spojrzała na inicjały*85. Jakież to było jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.