[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złomną Caro skłonić do płaczu? Może, kiedy została sama, uświadomiła sobie niebezpie-
czeństwo, przed którym ją ostrzegał?
Niezależnie od przyczyny poczuł niemiły ucisk w żołądku na myśl, że Caro była
samotna i smutna...
Gdy tylko wszedł do biblioteki i popatrzył na nią, skuloną w fotelu obok kominka,
z otwartą książką leżącą na kolanach, dostrzegł na bladych policzkach ślady łez.
Uderzyło go także, jak bardzo młodo i niezwykle delikatnie wygląda, gdy w
oczach nie gości buntowniczy błysk, a na policzkach rumieniec gniewu. Tak młoda i tak
krucha, że zadał sobie pytanie, jak zdołała przeżyć pierwszy tydzień w Londynie, nie pa-
dając ofiarą jakiegoś nieszczęścia.
R
L
T
Oczywiście Caro nie poddałaby się bez walki, przecież z natury jest twarda i wa-
leczna, ale brakowało jej siły fizycznej, by uporać się z brutalnym mężczyzną, a mło-
dość, uroda i brak protektora czyniły ją łakomym kąskiem dla przestępców, gwałcicieli i
sutenerów. A przecież Londyn, najbogatsze i najpotężniejsze miasto świata, to zarazem
siedlisko wszelkiego brudu i występku. Dominic nie miał żadnych wątpliwości, że tylko
dzięki opiece Drew Butlera i ochronie Bena Jacksona Caro przetrwała bezpiecznie.
Jeśli potrzebował jakiegokolwiek potwierdzenia, że postąpił słusznie, biorąc Caro
pod swe skrzydła, to otrzymał je tego wieczoru, gdy złożył wizytę Nicholasowi Brow-
nowi w jego domu w Cheapside.
Brown, bękart utytułowanego dżentelmena i jakiejś prostytutki, obecnie żyjący jak
bogaty przedsiębiorca z pretensjami do publicznych zaszczytów, wychowywał się na uli-
cach Londynu wśród społecznych mętów i był twardym jak skała i bezwzględnym łajda-
kiem, mentalnie nie różniącym się od tych wszystkich przemierzających ciemne ulice
miasta. Miał jednak jeszcze to, czego oni nie mieli, mianowicie bystry umysł i żelazną
wolę działania. Wykorzystując te cechy charakteru, stworzył lukratywny interes, organi-
zując podejrzane rozrywki dla panów z towarzystwa. Klub U Nicka był najbardziej sza-
cowną z trzech jaskiń hazardu należących do Nicholasa Browna.
Gdy Dominic zjawił się u niego, miał tupet zaproponować, by zamaskowana dama
śpiewała w jednym z dwóch pozostałych klubów do czasu ponownego otwarcia U Nicka.
Propozycję tę hrabia oczywiście natychmiast odrzucił.
Patrząc na Caro, która spała snem niewiniątka, aż się wzdrygnął na myśl, że mo-
głaby kiedykolwiek być narażona na kontakt z brutalnym i bezwzględnym Nicholasem
Brownem czy kimś mu podobnym. Równocześnie poczuł lęk, że Brown, który wszędzie
miał szpiegów, może już wiedzieć, że młoda dama, owdowiała kuzynka hrabiego Black-
stone'a, która właśnie zamieszkała w jego rezydencji, tak naprawdę jest zamaskowaną
damą z klubu...
Brown nie dał w żaden sposób poznać, że tak jest w istocie, ale fakt, że natych-
miast zaprzeczył zapytany wprost, czy słyszał cokolwiek na temat napaści na Nathaniela
Thorne'a, był sam w sobie podejrzany. Przecież Brown znał wszystkie sekrety londyń-
skiego podziemia.
R
L
T
Jak na byłego oficera przystało, hrabia na razie się wycofał, by w odpowiednim
momencie przystąpić do ataku i radykalnie rozprawić się z tym łajdakiem.
Najpierw jednak trzeba bezpiecznie umieścić pannę Morton w łóżku...
Twarz mu złagodniała, gdy wziął książkę z kolan Caro i odłożył na stolik, po czym
schylił się, by delikatnie pochwycić ją w ramiona. Poruszyła się, westchnęła cicho, objęła
go za szyję i położyła mu głowę na ramieniu. Na koniec znów westchnęła z wyraznym
zadowoleniem.
Jak na apetyt, z którym się nie kryła, ważyła tyle co nic, więc Dominic bez wysiłku
zaniósł ją na górę, do sypialni, gdzie na kominku trzaskał ogień, a na toaletce płonęły
świece.
Zbliżył się do łóżka, by położyć Caro na narzucie i zostawić, ale wciąż mocno
obejmowała go za szyję.
- Puść mnie, Caro - szepnął.
W odpowiedzi jeszcze wzmogła uścisk, więc Dominic musiał przysiąść na brzegu
łóżka.
A że nie miał zamiaru tkwić w niewygodnej pozycji przez resztę nocy, po prostu
musiał ją obudzić. Bo inny wariant nie wchodził w grę. Gdy Caro tylko oprzytomnieje,
oburzy się strasznie za to, że ośmielił się bezceremonialnie zanieść ją do łóżka! Już sły-
szał te kąśliwe wyrzuty. Dlatego nie odważył się na ten inny wariant, to znaczy nie zdjął
butów, nie położył się obok Caro i nie zasnął snem sprawiedliwego z głową opartą o jej
pierś.
- Obudz się, Caro - powiedział.
Zmarszczyła z irytacją brwi, po czym powoli uniosła powieki i popatrzyła na niego
zaspanymi oczami.
- Dominic?
- Spodziewałaś się kogoś innego? - spytał kpiąco.
Nie odpowiedziała. Zapalone świece i cisza panująca w domu wskazywały, że mu-
si być bardzo pózno. Co z kolei rodziło pytanie: dlaczego Dominic jest w jej sypialni? I
jak to się stało, że w ogóle się tu znalazł? Ostatnie, co pamiętała, to że siedzi w bibliotece
obok kominka i czyta...
R
L
T
- Zasnęłaś, więc cię przyniosłem - wyjaśnił.
To jednak nie dawało odpowiedzi, co tutaj robi. Ani dlaczego jej palce oplatają je-
go kark, przez co ich twarze są tak blisko siebie.
Rozluzniła uścisk, choć ręce nadal opierała na ramionach Dominica.
- To było bardzo uprzejme z twojej strony - powiedziała.
- Och, oboje dobrze wiemy, że uprzejmość nie przynależy do mojej natury - sko-
mentował z cierpkim uśmieszkiem.
Jednak miała inne zdanie na ten temat. Arogancki i owszem, Dominic był uprzej-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- McNish_Cliff_ _Tajemnica_zaklÄcia_01_ _Tajemnica_zaklÄcia
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Heather Za wszelkÄ cenÄ 01 Za wszelkÄ cenÄ
- Becky Wilde [Eagle River 01] Eagle River Alpha (pdf)
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Malley Gemma Deklaracja 01 Deklaracja
- Duncan, Dave Das Siebente Schwert 01 Der ZÜgernde Schwertkämpfer
- Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 01] DragonSpell (pdf)
- Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 01] Time's Eye (v4.0) (pdf)
- 398. Gerard Cindy Dzikie serca 01 Ni srebro ni zĹoto
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- atheist.opx.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.