[ Pobierz całość w formacie PDF ]
policzki. Przez tych kilka dni wypiękniała, lecz już nie miała się tak swobodnie jak dawniej. Prosiła
mnie, ażebym ja zabrał ze soba w wiat. Gdy ja ubiorę, będzie tak ponętna jak tamte z obrazków.
Umiechnałem się pobłażliwie, lecz ona skoczyła na skrzynię i stanęła w takiej pozycji, w której
uwydatniały się najlepiej jej wdzięki. (Tego, szelma, nauczyła się z obrazków).
Czy jestem ładna? pytała.
Jeste tak samo piękna jak tamte, może nawet piękniejsza! odpowiedziałem. Ale z czym chciałaby ić
w wiat? Nic nie umiesz.
Nauczę się preparować ptaki! zawołała z zapałem. Biedna dziewczyna. Zapał niebawem ostygł.
Pozostała tylko wielka, szarpiaca tęsknota do szerokiego wiata i do jego blasków.
Od kilku dni przyjaniłem się z rozkosznym motylem. Spotykałem go co dzień w tym samym miejscu
na cieżce w lesie. Gdy się zbliżałem, zrywał się do lotu, zataczał nade mna kilka kręgów w powietrzu
i ulatywał w las. Z biegiem czasu wywiazała się między nami dziwna zażyłoć. Motyl wyzbył się
płochliwoci i pozwalał mi podejć do siebie zupełnie blisko. Był to motyl z rodzaju katonefele o
uderzajacym ubarwieniu. Na pluszowo czarnym tle rysowały się dwie pomarańczowo żółte wstęgi.
Obydwa soczyste kolory, czarny i żółty, stwarzały nadzwyczajna harmonię.
W Liverpoolu poznałem kiedy młoda Angielkę. Przypomniałem sobie dokładnie, jak licznie
wygladała w sukni z czarnego aksamitu ze złota wstęga odcienia pomarańczowego. I oto w moim
motylu katonefele znalazłem teraz to samo doskonałe zestawienie kolorów. Słowem, miałem wiele
ciepła dla mego katonefele.
Pewnego dnia towarzyszyła mi na polowaniu Dolores. Zabrała ze soba siatkę na motyle. Katonefele
byl rzeczywicie powabnym okazem i Dolores na jego widok aż sprężyła się w łowieckiej pasji.
Chciała go koniecznie zdobyć. Przemoca ja powstrzymałem, ratujac życie motyla.
Czemu nie pozwoliłe mi go schwycić? zawołała Dolores na
pół zła.
Gdy Dolores się pytała, trzeba jej było odpowiedzieć. Nudziłaby i nie popuciła. Tłumaczyłem jej
delikatna sprawę możliwie jak naj-
44
przystępniej, chociaż to było bardzo trudne. Dolores rozumowała na swój sposób i w końcu
stwierdziła tylko jedno, że motyl przypominał mi jaka kobietę, do której mam sentyment.
Następnego dnia rano, przed wyjciem na polowanie, przeżyłem niezmiernie bolesna chwilę. Przyszła
Dolores i rzuciła mi na stół mego czarno-żółtego przyjaciela, martwego. W dodatku, ażeby nie było
watpliwo ci co do jej pobudek, Dolores podarła motyla na strzępy.
Zdaje się, że Dolores przestała już być dzieckiem, pomimo że miała tak mało lat.
Kanada 1935
Po zapewnieniu Andrze półrocznego w Poznaniu utrzymania wypłynałem w lipcu 1935 roku z Gdyni
do Kanady sympatycznym statkiem Puławskim , a wróciłem w padzierniku jeszcze
sympatyczniejszym, Piłsudskim . W krainie klonu przebywałem tylko na wschodzie, w lasach
prowincji Quebecu, przede wszystkim nad trzema rzekami: więtego Wawrzyńca, Lievre i Oskelanoe.
Andra, pomimo swej zmysłowej natury, w czasie mej nieobecnoci przez dwa pełne miesiace
wytrwała w skupieniu i spokoju. W trzecim miesiacu niewinnie poszła na kolację do ogrodowej
restauracji przy placu Wolnoci, do której nieraz uczęszczalimy latem. Przysiadł się do dziewczyny
Andrzejewski, nasz dobry znajomy, a że Andra dawno nie miała w ustach kropli alkoholu, chętnie
obydwoje wypili za pomylnoć mej kanadyjskiej wyprawy. Druga pięćdziesiatkę za mój rychły
powrót. Trzecia za piękna o Kanadzie ksiażkę. Potem Andrzejewski już nie potrzebował podsuwać
toastów, wypito bez nich, a słaniajaca się i półprzytomna Andre zawiózł do siebie na noc. Była
przerażona, gdy rano się obudziła.
Po powrocie z Kanady przy pierwszej okazji powiedziałem Andrzejewskiemu, że jest bydlakiem i
wyrżnałem go w gębę. Czy w stosunku do Andry znowu nastapiła generalna amnestia , jak z tego
powodu przed rokiem miali się przyjaciele? Jeli amnestia, to chyba kaducznie zawiła, dziwna i
niewysłowiona. Tak czy owak, Andra pozostała nadal przy mnie.
Ksiażkę o kanadyjskich przeżyciach zaczałem pisać już w Kana-
45
dzie, a po powrocie do kraju, nie majac stałej siedziby (pracownię przy Berwińskiego w Poznaniu
zwróciłem Ludwikowi Pugetowij, dalej pisałem wród romantycznego koczownictwa po różnych
wertepach Polski: po opuszczeniu Poznania przerzucilimy się na Wileńszczyznę. Całe lato 1936 roku
spędzilimy w arcysielskich okolicznociach, na kresach Wileńszczyzny w otoczonej lasami wiosce,
dokad towarzyszylimy miłemu pracownikowi Muzeum Zoologicznego w Warszawie, Bogdanowi
Kreczmerowi. Podczas gdy on z podziemnych nor wyłapywał małe, osobliwe ssaki ryjówki, ja
wychwytywałem z mych kanadyjskich wspomnień to, co wydawało mi się ciekawe i warte uwagi.
Tworzylimy zgrana paczkę, Andra była wspaniała, i chociaż podejrzliwi chłopi z ukosa patrzyli na
niezrozumiałe machinacje zdziwaczałych przybłędów z miasta, wietnie się czuli my.
Pod koniec lata wrócilimy w okolice Poznania i tu, w wiejskiej chałupie Jarlaczyka, w Rogalinku,
rozgocilimy się na szereg szczęliwych miesięcy: mielimy przed soba rozległy widok na Wartę i na
słynne łaki nadwarciańskie. O kilkadziesiat kroków za chałupa rósł zagajnik młodych sosen, na dwu
chłopa wysoki, więc w ciepłe dni wrzenia wynosiłem do gaszczu stolik, krzesło i słowniki. Zaszyty
w młodniaku, w zielonej wiatyni nie tylko dumania, ale i twórczoci, ukończyłem pisanie Kanady
pachnacej żywica. I tak oto w rok po powrocie zza morza zakończyłem ksiażkę w pamiętnym z
czasów mego chłopięctwa Rogalinku pod Poznaniem.
Andra, pojętna dziewczyna, w czasie naszej czteroletniej znajomoci niezwykle podciagnęła swój
ogólny poziom wiedzy i wykształcenia. Nie tylko nauczyła się wszystkiego, co potrzebne do zawodu
sekretarki, ale zaczęła niele przyswajać sobie zalażki jak gdyby literackiej ze mna współpracy.
Chętnie jej czytałem napisane rozdziały czy choćby ustępy, a ona, uważna czytelniczka, wyrabiała w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Mortimer Carole Siostry Copeland 01 Kobieta w zĹotej masce
- Schone Robin Erotic romance 02 Kobieta Gabriela
- Courths Mahler Jadwiga Chery, Ulubieniec kobiet
- Alan Dean Foster Damned 1 Call to Arms
- Eliette Abecassis Skarb śÂwić tyni
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- John Glad Future Human Evolution Eugenics in the Twenty First Century
- Re
- Jeff Long The Ascent
- Dudek Antoni & Madej Krzysztof (Redakcja) STAN WOJENNY W POLSCE. STAN BADAśÂ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- papierniczy.opx.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.