Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liczki mieli wykrzywione, a na czołach olbrzymie guzy. Wargi i nozdrza były
zniekształcone. Ale najgorzej wygldała sama skóra: poszarzała, jakby gni-
jca i spleSniała, niczym w otwartej, ropiejcej ranie.
Omal si nie zakrztusiłem. Gardło Scisnło mi si tak, e nie mogłem
złapa tchu. Opanuj si, powiedziałem sobie. To przecie nie ich wina. Nie
patrz z otwartymi ustami jak szeSciolatek, który nigdy nie widział zdeformo-
wanej twarzy. Pewnie dlatego nie chcieli na mnie patrze. Bali si odruchu
odrazy na ich widok.
Zwrócili si twarz do stacji, a ja nie zamierzałem okra ich po raz
drugi. Powtórzyłem pytanie:
 Gdzie jest mechanik?
Obaj jednoczeSnie podnieSli ramiona i okropnie pokrconymi palcami
wskazali w prawo, w stron piaszczystej drogi wychodzcej poza miasto,
równoległej do autostrady.
A niech to szlag, pomySlałem. Przykro mi, e cierpicie, chciałbym wam
pomóc, ale teraz sam potrzebuj pomocy, a wy po prostu zachowujecie si
niegrzecznie.
Odszedłem. Zaczynała mnie bole głowa, w gardle czułem suchoS. Ze-
garek pokazywał siódm po południu. Słoce było coraz niej. JeSli szybko
nie znajd mechanika&
Po przeciwnej stronie na rogu zauwayłem restauracj. Moe to za due
słowo, bo na pierwszy rzut oka lokal przywodził na mySl nie domyte łyki
i zatłuszczone talerze. Okna były brudne i zakurzone, szyldy Pepsi i Schiltza
wisiały co najmniej od dziesiciu lat. Na niekształtnym neonie widniał napis
BAR-B-CUE. Powinni skróci nazw do BBC, co mona by odczyta jak
Ból Brzucha i Czkawka.
Lepiej daj sobie spokój z kpinami, bo moe jeszcze dziS wieczorem b-
dziesz tam jadł, pomySlałem.
Teraz wydaje mi si to niemal zabawne. To znaczy jedzenie. Mój Boe,
nie wiem, jak długo to jeszcze wytrzymam.
Przeszedłem wic na drug stron zakurzonej ulicy i otworzyłem trzesz-
czce drzwi, na których roiło si od much. W Srodku siedziało piciu konsu-
mentów.
 Hej, czy ktoS moe mi powiedzie&
107
Słowa ugrzzły mi w gardle, zakrciło mi si w głowie. Tamci bowiem
odwrócili si do mnie tyłem jak na umówiony znak& Ich krgosłupy i ra-
miona były pokrzywione w sposób, jakiego natura z pewnoSci nie przewi-
działa. Zerknłem w stron kelnerki za barem, która te si odwróciła. Ale
lustro, przeklte lustro& Odbicie jej twarzy wygldało jak wynik potworne-
go eksperymentu genetycznego. Nie miała szczki i zostało jej tylko jedno
oko. Zrobiłem krok do tyłu, pozwalajc drzwiom zamkn si ze skrzypie-
niem i trzaskiem, a w pamici został mi widok  czy to moliwe?  dwóch
szpar, gdzie powinien by nos.
Powiem od razu: wszdzie, gdzie skierowałem kroki, trafiałem na mon-
stra. To miasto przypominało wszystkie horrory zebrane w jeden. Najpotwor-
niejsze makijae Lona Chaneya wydawały si przy tym dziecic mask kar-
nawałow, a potwory z wyspy doktora Moreau mogłyby uchodzi tutaj za
faworytów w konkursie piknoSci.
Jezu Chryste.
sma wieczór. Niebo na wschodzie poszarzało, a na zachodzie zalało si
krwist czerwieni. Czybym postradał zmysły? Miasto potworów, wszyscy
si odwracaj, nikt si nie odzywa, tylko pokazuje piaszczyst drog na
wschód.
Wgramoliłem si do porsche a i zaraz si okazało, e odpoczynek mu nie
pomógł. Silnik rzził chyba jeszcze głoSniej. Na szczScie samochód spełnił
moje modły i mimo wszystko ruszył.
Moe kilka kilometrów dalej jest inne miasteczko, moe dlatego chcieli
mnie tam skierowa.
Wóz toczył si z okropnym łoskotem. Zapaliłem Swiatła, mimo e nie
widziałem tu jak dotd ani jednego samochodu. Zapadał zmierzch, wic uzna-
łem, e nie zaszkodzi uwaa.
Przejechałem pół kilometra i silnik znieruchomiał na dobre. Moliwe, e
dojechałem tam na jednym cylindrze. Usłyszałem huk, potem trzy głuche
uderzenia, potem nastpny huk i znów trzy uderzenia. Z kadym odgłosem
samochód posuwał si odrobin, ale w kocu sapnł i zatrzymał si. Silnik
był straszliwie rozgrzany. Porsche nie ma chłodnicy, ale dałbym głow, e
usłyszałem syczenie.
Tak wic utknłem na pustkowiu, pół kilometra za miastem koszmarów.
Przed sob nie widziałem adnych zabudowa, autostrada zaS została Bóg
jeden wie gdzie.
Zbliała si noc.
Na prerii.
Mówiłem ju, e si bałem. Ale wtedy opadła mnie wSciekłoS. Na face-
ta z Lander, który niby naprawił mi samochód, na moj głupot, która kazała
mi zjecha z autostrady i na to, e nie zdobyłem si na mySlenie w miastecz-
ku. Powinienem był kupi coS do picia, jakieS batoniki i chipsy, eby nie
108
umrze tutaj z głodu. I piwo, a właSciwie kartonik z szeScioma puszkami. Co
mi szkodziło si upi w tej sytuacji?
Zły, wysiadłem z samochodu. Oparłem si o błotnik, zapaliłem papiero-
sa i zaczłem kl. Było wpół do dziewitej, mrok gstniał. Co robi?
Próbuj sobie wmawia, e postpowałem logicznie. Przed dziewit
podjłem decyzj. Od miasteczka dzielił mnie tylko kilometr, czyli najwyej
dziesi minut marszu. JeSli ten parszywy bar jest jeszcze czynny, kupi so-
bie piwo i chipsy. Nie obchodził mnie wtedy odraajcy wygld tamtych lu-
dzi. Powiedziałem sobie, e nie spdz nocy na pustkowiu, słuchajc burcze-
nia ołdka. Tego byłoby za wiele.
Poszedłem wic. Gdy dotarłem do rogatek, zapadła noc. Rwiatło w ba-
rze BAR-B-CUE paliło si, wic szczScie nie opuSciło mnie całkowicie.
Tak pomySlałem, ale Swiatło zgasło, kiedy si zbliyłem. Tego mi tylko
brakowało.
Zrobiło si całkiem ciemno.
Nagle drzwi zaskrzypiały, otwarły si i po chwili stanła w nich kelner-
ka. Widziałem tylko jej biał sylwetk. Zamknła drzwi. Ju miałem zapyta,
czy podałaby mi coS do jedzenia. Zakładałem, rzecz jasna, e mnie nie wi-
działa. Dlatego zaskoczyło mnie, kiedy si odwróciła.
Zamrugałem powiekami. Jako pierwsza osoba w tym miasteczku, kobie-
ta odezwała si do mnie. Jej głos był cichy i Swiszczcy; słowa zlewały si,
jakby miała zajcz warg lub rozszczepione podniebienie.
 Zauwayłam przez okno, e pan wraca  powiedziała.
Moe mi si zdawało, lecz jej głos zabrzmiał Spiewnie.
Jeszcze jedno. StaliSmy naprzeciwko siebie, ale na ulicy nie było Swiateł,
wic w ciemnoSci nie widziałem rysów jej twarzy. Po raz pierwszy od chwili,
kiedy dojechałem do miasteczka, zdawało mi si, e prowadz z kimS nor-
maln rozmow. Nie było trudno udawa  wystarczyło tylko zapomnie
odbicie jej twarzy w lustrze.
Wzruszyłem ramionami i rozeSmiałem si ponuro.
 Samochód mi si zepsuł i utknłem.  Wskazałem w stron drogi, cho-
cia wiedziałem, e kobieta nie zobaczy mojego gestu.  PomySlałem, e zd
jeszcze kupi u pani coS do jedzenia.
Odpowiedziała dopiero po chwili.
 Przykro mi, ale właSciciel zamknł lokal pół godziny temu. Zostałam,
eby posprzta i przygotowa wszystko na jutro. Kuchenka jest ju zimna.
 Moe chocia piwo i jakieS chipsy?
 Nie mog. W kasie nie ma pienidzy.
 Nic nie szkodzi. Nie potrzebuj reszty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.