[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Coś ci się śniło?
- Tak.
- Ja też?
- Nie.
- A ty mnie tak.
- Mam nadzieję, że było ci przyjemnie.
- Owszem.
- A mnie?
- Oczywiście. Dzisiaj sama możesz się przekonać.
- Podziwiam twój upór. Nie zapominaj, że wieczorem będę
już w Vancouverze - powiedziała serdecznie rozbawiona.
- Twój wóz tkwi w rowie i czeka na mnie.
- Naprawdę muszę wracać - zaczęła już poważnie, po dłuższej
chwili milczenia. - Jutro mam umówione spotkanie.
48
Patrzył na góry Cariboo, które tworzyły zwartą ścianę na
wschodzie. Nawet w słońcu wyglądały zimno i groźnie.
- Kolejny kandydat?
- Tak. Makler giełdowy.
- Dobry materiał na męża?
- Dotychczas najlepszy.
- Mhm... - Nawet na nią nie spojrzał. Wbił wzrok w odległe
szczyty, jakby je widział po raz pierwszy. Nie mógł zrozumieć,
dlaczego aż tak się zdenerwował.
- Następny po tobie.
Dopiero po chwili dotarło do niego znaczenie jej słów.
Oczekiwał, że za moment usłyszy śmiech, ale mówiła poważnie.
- Początkowo sama nie mogłam w to uwierzyć. Jednak nawet
jeżeli momentami twoje życie przypomina znane mi komedie,
jesteś właśnie tym, którego szukam.
Nie odpowiadał. Na jego twarzy malowały się uczucia,
których nie potrafiła zdefiniować.
- Ten makler ma wszystko, czego trzeba - ciągnęła Dani.
- Jest zamożny, ambitny i inteligentny. Ma dom w
Vancouverze oraz działkę rekreacyjną w Whistler, porsche'a...
Zbliża się do trzydziestki. Doszedł do wniosku, że potrzebuje
żony oraz ustabilizowanego życia rodzinnego, bo tego wszyscy
oczekują od człowieka o jego pozycji.
-
Jest
zbyt
zabiegany,
harując
osiemdziesiąt
godzin
tygodniowo, by poszukać samemu?
- Otóż to. - Dani spojrzała na Jake'a, ale on patrzył przed
siebie, jakby bez reszty zafascynowany widokiem. - Ty jesteś
inny. W twoim domu panuje totalna anarchia, dziadek jest pół
inwalidą, córka udaje Huckleberry Finna, a pralki nikt nie
ośmieli się na sekundę spuścić z oka.
- Czy teraz właśnie wyliczałaś moje zalety? - Obrócił się
twarzą do niej, ale nie widziała jego oczu ukrytych w cieniu
kapelusza.
49
- Nie - powiedziała ze śmiechem. - Do pozytywów zaliczam
twoją uczciwość, szczerość i duże poczucie obowiązku. Gdybyś
dał słowo, że będziesz dobrym mężem dla mojej klientki, zrobił
byś wszystko, co w twojej mocy, by dotrzymać obietnicy. A
ona? Kocha dzieci, zwierzęta, ciche wieczory przy kominku,
dobre książki i ciekawe rozmowy. Makler nie miałby nic
przeciwko jednemu dziecku, ale zdecydowanie wyklucza
jakiekolwiek zwierzęta ze względu na antyki i perskie dywany.
Moja klientka jest bystra, żywa i bardzo życzliwie nastawiona
do ludzi. Makler oczekuje wyrafinowanej, eleganckiej kobiety,
która byłaby idealną gospodynią w czasie wykwintnych kolacji,
tak przydatnych w interesach. Poza tym, niestety, nie należy do
specjalnie błyskotliwych i oczytanych.
- A ja niby tak! - parsknął Jake.
- Obejrzałam twój księgozbiór. Masz mnóstwo pozycji,
począwszy od Nietzschego, a skończywszy na kryminałach.
Można poczytać sobie o historii, polityce, filozofii New Age, no
i oczywiście o rolnictwie. Prenumerujesz tyle pism, że redakcje
powinny ci zaoferować zniżki jak bibliotekom. Nie udawaj przy
mnie chłopka roztropka.
- Nie można cię oszukać. Co jeszcze wiesz o tajemnicach
Jake'a Montany?
- Dużo. Nie na darmo mam reputację jednego z najlepszych
specjalistów. Zawdzięczam ją przede wszystkim intuicji. Po
dziesięciu minutach rozmowy wiem, czy kandydat może
pracować na konkretnym stanowisku. Rzadko kiedy się mylę. -
Spojrzała na niego z powagą. - Właśnie intuicja mówi mi, że
byłbyś idealnym mężem dla mojej klientki. Jedyny problem w
tym, że małżeństwo cię nie interesuje. Muszę więc wybierać
między maklerem z Vancouveru i księgowym z Halifaxu... Bo
rezygnujesz z naszej oferty, prawda?
Skrzywił się i odwrócił wzrok. Dani chwyciła za uzdę jego
konia,
jednocześnie
ściągając
wodze
Tinkerbell.
Oba
wierzchowce stanęły.
50
- Masz teraz wątpliwości?
W jego oczach mignęło zniecierpliwienie. Myślała nawet, że
po prostu odjedzie galopem. On jednak zaklął pod nosem, zdjął
kapelusz, przygładził włosy, znów nałożył kapelusz i popatrzył
na nią z pewną rezerwą.
- Porozmawiajmy.
Zeskoczył z siodła, nim zdążyła odpowiedzieć. Puścił wodze i
ruszył w stronę olbrzymiej sosny, rosnącej na szczycie pagórka
o łagodnie opadających zboczach. Poszła za nim, a oba konie
zaczęły skubać trawę.
Wepchnął dłonie w kieszenie dżinsów i oparł się o drzewo.
Minęła go, by stanąć w miejscu, skąd rozciągał się
najwspanialszy widok na góry. Wciągnęła głęboko ostre,
żywiczne powietrze, od którego zakręciło jej się w głowie
niczym po szampanie.
- Chcesz je podziwiać? - Spojrzała pytająco przez ramię.
- Po jakimś czasie człowiek ma je we krwi i trudno mu bez
nich żyć.
A ty, pytała go w duchu. Ile czasu trzeba, żeby ciebie mieć we
krwi?
51
ROZDZIAŁ PIĄTY
- Zadziwia mnie przejrzystość tutejszego powietrza. W
Toronto jest aż gęste. Jeden ze znajomych mówi, że nie
oddycha, tylko przeżuwa i połyka.
- Sandra, moja była żona, nienawidziła gór. Pochodziła z
miasteczka tak małego, że nie prowadziła do niego żadna droga.
Można było je opuścić statkiem lub samolotem. Góry
przypominały jej więzienne kraty. - Zamilkł na chwilę. -
Przyjechała do Cariboo, żeby odwiedzić znajomych. Spotkałem
ją na potańcówce. Była najcudowniejszą dziewczyną, jaką
kiedykolwiek widziałem. Spędziliśmy razem weekend.
Na jego twarzy pojawił się cień gorzkiego uśmiechu.
- U siebie znała tylko drwali i robotników z papierni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- 19. Palmer Diana Najlepsze wciÄ Ĺź przed nami
- Clarke Arthur C. Odyseja kosmiczna 2010
- Giovanni Verga I Malavoglia
- HaydnbyJ.C.Hadden
- Borowski_Tadeusz_Wybor_opowiadan
- C Offutt Andrew Conan i miecz Skelos
- Brooks, Terry Landover 02 The Black Unicorn
- Dragon Men 4 Mate Healer Amber Kell
- czas pracy BHP
- KukliśÂski Piotr Saga Dworek Pod Malwami 06 Zabawa i Zdrada
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- papierniczy.opx.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.