Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dochodzenie przeciw archidiakonowi. Atoli biskup odmówił,
twierdząc, że archidiakon nie należy do jego jurysdykcji i że nie jest
oskarżony o taki czyn, który by wymagał dochodzenia. Wtedy
królowa kazała go uwolnić i odesłała razem z donosicielami do
zbadania arcybiskupowi gnieznieńskiemu. Tak wiec, ku wielkiemu
smutkowi i zaniepokojeniu zawistnych mu ludzi, archidiakon był
uwolniony ze czcią, i ze czcią też obchodzili się z nim panowie i
szlachta królestwa, którzy natenczas, w dzień św. Stanisława w
jesieni234, do Krakowa się zjechali. Tutaj spędził on po uwolnieniu
wesoło dni dziewięć, po czym wrócił na dwór arcybiskupa do
Uniejowa. Po otrzymaniu pozwu arcybiskupiego, kazał archidiakon
obwołać po kościołach wezwanie, aby stawili się ci wszyscy, którzy
by chcieli popierać oskarżenie o wszystkie poszczególne występki, o
jakie był wskutek powyższych doniesień kłamliwie obwiniony. Gdy
nadszedł wyznaczony termin, stanął w %7łninie Mikołaj z Kórnika,
autor całego tego kłamstwa, i prosił w imieniu królowej, aby
przeciwko archidiakonowi zarządzono dochodzenie; lecz na to
archidiakon odparł, że przeciwko niemu dochodzenie nie może być
zarządzone, gdyż nie o takie go czyny oskarżono, co do których
wymagane jest dochodzenie i twierdził, że jeżeli był jakiś zarzut,
który mógłby go hańbić, to był on przez tegoż Mikołaja, jego
śmiertelnego wroga, zmyślony. Zarazem ofiarowywał się, w razie
gdyby ów Mikołaj chciał stać przy swoim oskarżeniu, opisać się z nim
na karę talionu235. Gdy Mikołaj na to się zgodzić nie chciał,
arcybiskup, zważywszy niewinność archidiakona, zwolnił go od
wszelkich nagabywań co do spraw po-
234
27 września.
235
 se inscribere ad poenam talionis". Kara talionu (łac. talio = odwet) polegała na
wyrządzeniu przestępcy takiej krzywdy, jaką on sam wyrządził. W tym przypadku chodziło o
to, że w razie wykazania fałszywości oskarżenia, oskarżyciel poniósłby taką karę, jaką
wymierzono by niesłusznie obwinionemu, gdyby zarzuty okazały się prawdziwe.
wyższych, tak ze strony królowej, jak i Mikołaja, oraz każdego, kto by
go chciał oskarżać. Wtedy archidiakon, chcąc jeszcze jawniej
niewinność swoją wykazać, prosił i nalegał, aby pozwolono mu się
kanonicznie oczyścić, aczkolwiek było to przeciwko woli
arcybiskupa. W tym celu kazał archidiakon trzykrotnie wezwać
publicznie wszystkich, którzy by chcieli to oczyszczenie zwalczać, a
na trzecim terminie on samoszóst, mianowicie z pięciu prałatami
kościoła, A. B. C. D. E., oczyścił siebie kanonicznie ze wszystkich
zbrodni, jakie mu potwarczo były zarzucane. Otrzymawszy o tym
oczyszczeniu kanonicznym pisemne świadectwo arcybiskupa, wydane
przez Jaranda, publicznego notariusza jego dworu, z opisem całej
sprawy i jego pieczęcią, zamierzał archidiakon udać się do kurii
rzymskiej, w celu wytoczenia swoim oszczercom procesu o
wyrządzone mu krzywdy. Ci jednak, tj. Mikołaj z Kórnika, Zawiszą i
Janusz, donosiciele wspomniani, dowiedziawszy się o tym, swoimi i
swoich wspólników prośbami i niegodziwymi podszeptami tak
obałamucili królową panią, utwierdzając ją w złym dla archidiakona
usposobieniu, że wbrew opinii wszystkich panów Królestwa
Polskiego, którzy byli temu przeciwni, kazała archidiakona z
królestwa wygnać i wyzuć ze wszystkich dóbr jego, zarówno
ojczystych jak i kościelnych. Postarali się o to owi donosiciele w tym
celu, ażeby skrępowany szczupłością swoich dochodów, zrzekł się
prowadzenia sprawy w kurii rzymskiej. Wszelako życzenia królowej i
donosicieli i rozkazy przeciwko archidiakonowi nie były spełnione,
gdyż ten, pokładając całkowitą ufność w boskiej pomocy i w swej
niewinności, a gniewu236 królowej bynajmniej się nie obawiając, nie
chciał uchodzić z królestwa i tylko, ulegając radzie niektórych panów,
aby im ułatwić ułagodzenie królowej, przeniósł się do Wrocławia,
skąd po niejakim czasie pojechał do Pragi, a stamtąd do Lubusza,
gdzie go wielebny ojciec Piotr, biskup lubuski, przyjaznie przyjął i
uprzejmie podejmował więcej jak przez sześć tygodni. Następnie
powrócił do domu i pozostawał w swoich beneficjach do śmierci
królowej, służąc Bogu i bynajmniej nie zwracając uwagi na jej
oburzenie...237
236
w tekście jest  metum", oczywista omyłka zamiast  iram"
237
W tym miejscu jest przerwa we wszystkich rękopisach. Opusciliśmy nastepne
siedem wierszy tekstu, które nie wiadomo do kogo się stosują:  on zaś, udając że
Wspomniany Mikołaj z Kórnika, trzymający natenczas probostwo
Najświętszej Panny Maryi w mieście Krakowie, został mianowany
przez Floriana, biskupa krakowskiego, kolektorem do pobierania
dwuletniej prokuracji, którą papież Grzegorz XI nałożył dla opędzenia
swych potrzeb. Zebrawszy ten podatek w diecezji krakowskiej,
Mikołaj znacznie większą część jego przywłaszczył sobie i użył na
swoje potrzeby. Część ta, jak mniemają, sięgała dziesięciu tysięcy
florenów. Kiedy przyszło do zdawania rachunku biskupowi, Mikołaj
wyparł się kwitów, które wydał klerowi, z czego powstał pomiędzy
nim a biskupem niemały spór i niezgoda, tak, że biskup chciał go
uwięzić, atoli on uszedł przed gniewem biskupa do Wielkopolski,
gdzie przebywał czas niejaki. Następnie dla popierania swej apelacji
udał się do kurii rzymskiej, lecz posłyszawszy o śmierci naj-
pobożniejszego ojca Jana, biskupa poznańskiego238, spiesznie wrócił
do Poznania. Tutaj, nie spytawszy ani Trojana, prepozyta, ani kogo-
bądz z kapituły, wyznaczył podług swej woli administratorów, chcąc,
wbrew życzeniu innych i o wybór innych się nie troszcząc, być
obranym na biskupa, chociażby tylko dwoma albo trzema głosami.
Kiedy nazajutrz po pogrzebie zmarłego biskupa zebrano się na
wezwanie Mikołaja dla wyborów, dwaj kanonicy, którzy potajemnie
stronę jego trzymali, mianowicie Andrzej z Chojnicy, archidiakon, i
Damian z Aęcza, właściciel młyna i kanclerz poznański239, widząc, że
większa część zgromadzonych życzy sobie gorąco mieć Trojana
biskupem, udali z jadowitą chytrością, że niby i oni należą do
stronnictwa prepozyta Trojana - człowieka bardzo łagodnego
charakteru - tak, że kiedy archidiakon Andrzej, jako starszy w
kapitule, był zapytany przez archidiakona gnieznieńskiego, kogo
życzy sobie obrać, odpowiedział, że chce obrać prepozyta. Na to
archidiakon gnieznieński rzekł mu:  jeżeli to masz w sercu, zaręcz mi,
abyś mnie nie zawiódł, bo i ja także zamierzam obrać prepozyta". On
zaś pod przysięgą obiecał, że nie zawiedzie go w wyborze prepozyta, i
rzekł:  dla tej samej
jest kolektorem Stolicy Apostolskiej, kazał ze swej strony ogłosić ekskomunike na biskupa, i
interdykt, rzucony mocą statutów prowincjonalnych, z powodu pewnych grabieży w mieście
Krakowie, nie zważając (na niego) zgwałcił" (przyp. J. %7łerbiłły).
238
Zob. rozdz. 27.
239
Adam z Chojnicy, archidiakon poznański (1353-1377) i Damian, kanclerz poznański [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.