[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ścianą. Miała siedemnaście lat i była spragniona czegoś, czego
on wówczas nie rozumiał i... Był dużo od niej młodszy i to, co
robili, trudno nazwać seksem. Wiele go nauczyła, a pod
koniec krzyczała jego imię. Danny...
- Samuelu? - Jane dotknęła jego policzka. - Co ci się
stało?
- Nic - odpowiedział odruchowo, a ona popatrzyła nań
zaniepokojona. - Nie będę ci dokuczał, prosząc o wyznania na
temat pierwszej miłości, jeśli pokażesz mi inne ulubione
miejsca w tym parku - zaproponował łagodniejszym tonem.
Jane roześmiała się, a jej śmiech znowu obudził mu w
pamięci obraz czternastoletniego chłopca, który częściowo
utracił przed laty niewinność. Samvel poczuł się młody i
wewnętrznie czysty.
- Zgadzasz się? - zapytał. - Może drabinki do wspinaczki?
- O nie, spadłam z nich jako pięciolatka. Boję się
wysokości, ale lubię się huśtać, a w tym parku mają
najcudowniejszą huśtawkę na świecie.
ROZDZIAA DZIESITY
Zaczął ją huśtać. Na niebie błyszczały gwiazdy, chłodny
wiatr rozwiewał włosy i poły płaszcza Jane. Aksamitna
sukienka owijała się wokół nóg.
- Wyżej, wyżej - wołała.
- Sądziłem, że boisz się wysokości - powiedział Samuel,
jeszcze silniej popychając huśtawkę.
- Tylko wtedy, gdy stoję! Kiedy siedzę, mogę ryzykować,
ile dusza zapragnie.
- Dziwne, że córka kogoś, kto chodził po linie, ma takie
problemy.
Słowa te sprawiły, iż z serca Jane uleciała część radości.
Nic nie odpowiedziała.
- Zawsze bałaś się wysokości i ryzyka?
- Nie wiem - odparła, przymykając oczy. - Cóż to ma za
znaczenie. Tata i tak nie zwracał na mnie uwagi. Nie
przejmował się tym, że go nie kocham - powiedziała i
spojrzała w ziemię.
- Ale ty go kochałaś. Ile miałaś lat, kiedy rodzice się
rozwiedli? - spytał, lekko popychając huśtawkę.
- Chwileczkę. - Jane przestała się huśtać i uniosła
powieki. - Skąd wiesz o rozwodzie? Przecież ci o tym nie
mówiłam.
- Agencja, dla której pracowałem, ma dostęp do różnych
informacji, podobnie jak instytucja, dla której pracuje twój
brat. Przed przyjazdem tutaj przeczytałem odpowiedni raport.
Jane przypomniała sobie, iż Bill wspomniał kiedyś, że
przyjmując rządową posadę, poddał się kontroli urzędu
bezpieczeństwa.
- Mnie też sprawdziłeś? - zapytała.
- Jeślibym tego nie zrobił, a związał się z tobą, zajęłaby
się tym agencja.
- Po przyjezdzie mówiłeś o danych statystycznych
dotyczących Atherton - rzekła. - Czyżbyś zlustrował całe
miasto?
- Obawiam się, że nawet moja agencja nie byłaby w
stanie tego dokonać. Większość danych uzyskałem przez
Internet.
Jane podniosła się.
- Chciałem dowiedzieć się o tobie wszystkiego.
Niektórym kobietom by to pochlebiało.
Odeszła od huśtawki i zapięła płaszcz, bo odczuła zimno.
- Gdzie znalazłeś o mnie informacje?
- Nie zmieniaj tematu.
- Sam zmieniasz temat, kiedy tylko rozmowa zaczyna
dotyczyć twojej tajemniczej agencji, a tu chodzi o raport na
temat mojej rodziny.
- Chodzi o ciebie i o to, że boisz się ryzyka. Jakoś nie
chcesz o tym podyskutować.
- Nieważne.
- Przeciwnie. Unikasz ryzyka, bo sądzisz, że mu nie
podołasz.
Samuel znowu stał blisko niej. Dlaczego to robił? Wsunął
dłonie pod płaszcz Jane i objął ją w talii. Jego ręce były
cudownie ciepłe.
- Bracia lubią traktować cię jak bezradną istotę. Matka
widzi wszędzie niebezpieczeństwo. Już to wystarczy, by
wytłumaczyć twoją rezerwę wobec ryzykownych sytuacji, ale
sądzę, że i ojciec odegrał w tym jakąś rolę.
- Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Po prostu nie jestem
wystarczająco odważna, choć czasem myślałam, że gdyby mi
pozwolono jezdzić z ojcem...
- Co masz na myśli?
- Początkowo mama jezdziła z ojcem. Każdego lata, gdy
cyrk udawał się w objazd, mama i chłopcy podróżowali razem
z nim. Możesz sobie wyobrazić moją mamę w cyrkowym
wozie?
- Nie - powiedział, przyciągając ją do siebie.
Jane z westchnieniem pozwoliła na tę bliskość. Czuła się
bezpieczna, bo przecież obiecał, że zachowa dystans. Położyła
ręce na piersi Samuela, by stworzyć dodatkową barierę.
- Jak długo twoja matka podróżowała z ojcem?
- Póki ja się nie urodziłam. Wówczas mama uznała, że
zbyt trudno żyć w ten sposób z małym dzieckiem.
Podejrzewam, iż stałam się dobrym pretekstem dla porzucenia
egzystencji, której nienawidziła. Więcej już z tatą nie jezdziła.
Mieszkali razem w czasie zimowej przerwy w objazdach, a
latem wracała do rodzinnego Atherton. Mówiło się, że kiedy
podrosnę, pobędę z ojcem przez kilka tygodni tak jak bracia
Tato uważał, że mogłabym... ale jakoś nigdy do tego nie
doszło. A po rozwodzie. .. - Westchnęła. - Nikt z nas z nim już
nie jezdził.
- A więc nigdy nie miałaś okazji poznać smaku
cyrkowego życia ojca.
- Nie.
Pamięć o tym nie była już bolesna, lecz zawierała jeszcze
dozę goryczy.
- Widywałam go na przedstawieniach. Mama zabierała
nas tam zawsze, ilekroć cyrk znajdował się w pobliżu. Nigdy
nie zapomnę widoku taty w świetle jupiterów, balansującego
wysoko na linie... Tak naprawdę to nie była lina.
- Nie?
- Raczej kabel kilkucentymetrowej grubości, ale i tak
bardzo wąski - dodała szybko, nie chcąc, by Samuel pomyślał,
że ojcu brakowało odwagi.
On zaś lekko przesunął dłońmi po jej ciele.
- Twój ojciec pochodził z cyrkowej rodziny? - zapytał.
- Skądże! Urodził się w Middleton, jakieś siedemdziesiąt
kilometrów stąd. Ciągle mieszkają tam moi kuzyni. Rodzice
ojca przenieśli się kilka lat temu na Florydę. Zawsze
myślałam, że gdybym mogła pojezdzić z ojcem, nabrałabym
więcej śmiałości.
- Dlatego, że pochodził z Middleton? - spytał Samuel z
uśmiechem.
- Odwaga nie była jego cechą wrodzoną. Nie odziedziczył
po nikim umiejętności chodzenia po linie. Jego rodzice byli
przerażeni, gdy się dowiedzieli, co zamierza robić w życiu, ale
on twierdził, że zawsze tylko tego pragnął.
- Musiało mu być ciężko - zauważył Samuel. - Nie
urodziwszy się w cyrkowej rodzinie, nie mógł odpowiednio
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Courths Mahler Jadwiga MaśÂśźeśÂstwo na niby
- Pić ta ofiara
- Day Sylvia The Georgian 03 Nie igraj ze mnćÂ
- Lien Merete Zapomniany ogród 08 UwićÂziony ptak
- 431. Harlequin Romance Carleen Sally Zapach róśź
- Stosowanie przepisów prawa pracy
- Ledenda Drizzta 06 Klejnot Haljlinga
- Desiree Holt Rodeo Heat (pdf)(1)
- Greg Keyes Chosen of the Changeling 2 Blackgod
- Glen Cook Black Company 03 White_Rose
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- binti.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.