[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprzedawców, jak to robiły inne pary. Ale oni nigdy nie będą zwykłą
parą. Ta myśl ją zasmuciła.
Dominic wziął jej milczenie za wynik zmęczenia, wezwał
taksówkę i wrócili do hotelu. Kiedy wprowadził ją bezpiecznie do
środka i wsiedli do windy, ujął jej twarz w dłonie i spojrzał głęboko w
oczy.
- Nigdy nie zapomnę czasu, który spędziłem z tobą. - Powaga w
jego głosie wywołała dreszcze na jej ciele.
- Ja też.
Pocałował ją. Wiedziała już, że jest w poważnym kłopocie,
ponieważ nie chciała, żeby odszedł.
Och, mój Boże. Zakochałam się w nim.
Kiedy winda dojechała do celu, Madeline westchnęła głęboko i
przerwała pocałunek. Drzwi się otworzyły na ostatnim piętrze.
Dominic splótł swoje palce z jej.
- Madeline?
127
RS
Poszli wzdłuż korytarza i wślizgnęli się do jego apartamentu, a
następnie do sypialni. Aóżko było rozgrzebane, jakby w nim leżał. Nie
mógł bez niej zasnąć. Zegar wskazywał drugą w nocy.
Usłyszała, jak przekręcił klucz w zamku. Odwróciła głowę.
Dominic stał przed nią oparty o drzwi z rękami założonymi na
karku.
- Rozbierz się dla mnie.
- Czy to królewski rozkaz?
- A potrzebujesz takiego?
- Ty pierwszy.
Zacisnął usta, ale zdjął buty i sięgnął do paska przy spodniach.
- Twoja kolej - stwierdził, zdjąwszy go.
Jutro sobota. Candace nie planowała żadnego spotkania, więc
Madeline miała wolne do południa. Będą mogli z Dominikiem spać
rano, jak długo będą chcieli. Zrzuciła pantofle, wyjęła srebrną spinkę z
włosów i zsunęła z ramion suknię, która opierała się tylko na
piersiach.
Dominic zdjął zegarek. Obserwowała w lustrze, jak z
niecierpliwością rozpina guziki koszuli i po chwili zobaczyła go
nagiego. Podszedł do niej i pocałował jej nagie ramię, mrucząc coś w
języku, którego nie rozumiała.
Odwróciła do niego głowę i wyszeptała mu prosto w usta:
- To nie fair. Mów po angielsku.
128
RS
Zignorował jej prośbę i rozsunął głębiej suwak jej sukni, a
następnie zsunął ją z piersi i bioder. Przyciągnął Madeline do siebie i
mocno przytulił.
Tęskniła za tym. Za jego siłą i delikatnością. Za jego
namiętnością. Pieścił jej brzuch, piersi i uda. Potęga jego pożądania
pozbawiła ją siły. Ledwie utrzymywała się na nogach. Wtedy wziął ją
na ręce, zaniósł do łóżka i położył się obok niej. Jego ręka przesuwała
się po jej ciele, obrysowując jej kształty, kreśląc aureolę wokół pępka.
Przysunęła się do niego. Puścił ją i obrócił się w stronę nocnego
stolika. W końcu.
Spodziewała się zobaczyć w jego ręku prezerwatywę, ale
zamiast tego ujrzała bransoletkę, którą podziwiała, gdy byli na targu.
Serce jej się ścisnęło.
- Dominicu, nie powinieneś. Ale jak...?
- Ian ją dla mnie kupił. Zaakceptuj ten podarunek jako pamiątkę
czasu, który spędziliśmy razem.
Jak mogłaby odmówić?
- Dziękuję.
Podniosła rękę, a on nałożył jej bransoletkę, a pózniej ucałował
każdą kostkę na jej dłoni. Wyglądało to jak pożegnanie.
- Dominicu, czy jutro wyjeżdżasz?
- Data odlotu nie została jeszcze ustalona. - Znaczył
pocałunkami drogę od jej łokcia, przez ramię, do szyi. Madeline
odsunęła na bok swój niepokój i oddała mu usta. Jego ręce były
wszędzie, pobudzając ją, prowokując i głaszcząc.
129
RS
Wzrastała w niej potrzeba spełnienia.
- Proszę - wyszeptała.
Wysłuchał jej prośby. %7ładnego zabezpieczenia, odnotowała
cząstką swojego mózgu. Ale to nie miało znaczenia. Była
zabezpieczona. Chciała być tak blisko Dominica, jak tylko to było
możliwe.
Pózniej długo jeszcze trzymała go mocno przy sobie. Nie była
pewna, czy będzie mu chciała pozwolić odejść.
Madeline usiadła gwałtownie na łóżku. Odgarnęła z twarzy
włosy i spojrzała na miejsce obok siebie. Puste. Dotknęła ręką
poduszki. Zimna. Sprawdziła godzinę. Jedenasta. Zaspała.
Uśmiech błądził na jej ustach. Miała dobry powód, by tak długo
spać. Ale teraz musiała się spieszyć. W południe Candace miała
spotkanie z biskupem z katedry Zwiętego Mikołaja.
Dlaczego Dominic jej nie obudził, jak to robił każdego ranka?
Pocałunkami, pieszczotami i spokojnym kochaniem się?
Nieznajomy męski głos doszedł do jej uszu przez zamknięte
drzwi sypialni. Przykryła swoją nagość prześcieradłem.
Goście Dominica. Musi się ubrać.
Jej rzeczy leżały na krześle, a nie na podłodze, gdzie zostały
ciśnięte w nocy, w pośpiechu. Obok znajdowała się torebka, zapinka
do włosów i pantofle. Rzuciła się do krzesła, żeby się ubrać jak
najszybciej. Spojrzała w lustro. Włosy przypominały mop, a makijaż
był rozmazany. Szybko doprowadziła głowę do porządku i umyła
twarz. Zęby wyczyściła palcem, używając pasty Dominica.
130
RS
- No tak - mruknęła do siebie. - Jak się zamierzasz teraz
wydostać z apartamentu?
Jedyne wyjście prowadziło przez salon.
A tam był Dominic i jego goście, a ona miała pomiętą sukienkę.
Wróciła do sypialni. Ciągle słyszała głosy, ale teraz jakby w
okolicy balkonu. Uświadomiła sobie, że sypialnia i salon miały
wspólny balkon. Spojrzała na okno. Zasłony zasunięte. Uff. Mogła się
wymknąć niezauważona przez główne drzwi, kiedy oni byli na
balkonie. Jeszcze przez chwilę nadsłuchiwała przy drzwiach, zanim
się odważyła nacisnąć klamkę i uchylić je na kilka cali.
- Przygotowania do ślubu zaczną się od zaraz - oznajmił męski
głos.
Zlub? Madeline zerknęła przez uchylone drzwi. Dominie i
dwóch starszych mężczyzn stało na balkonie. Jeden, prawdopodobnie
około sześćdziesiątki, miał posrebrzone siwizną blond włosy, posturę
Dominica i podobną budowę ciała. Drugi z mężczyzn był starszy,
bardziej pomarszczony, lekko przygarbiony i łysy.
Spenetrowała resztę pokoju i napotkała ponure spojrzenie Iana.
Stał sztywny w drugim końcu pokoju. Jeżeli Dominic nie powiedział
mu, że ona tu jest, Ian nie mógł o tym wiedzieć. Przyłożyła palec do
ust w uniwersalnym nakazie zachowania ciszy. Nie odpowiedział,
tylko mrugnął do niej.
- A jeśli nie jestem gotowy do powrotu? - spytał Dominic. Miał
na sobie wczorajsze ubranie i był nieogolony, a włosy
prawdopodobnie przygładził tylko ręką.
131
RS
- Wiedziałeś o tym, że gdy tylko zostanie wybrana panna młoda,
będziesz musiał wracać do domu - rzekł mężczyzna z włosami.
Panna młoda? Zwiat Madeline stanął w martwym punkcie.
Panna młoda? Dominic będzie się żenił? Z kim? Za nim się
zastanowiła, ciepło nadziei wypełniło jej piersi.
- Nie jestem gotowy. Potrzebuję trochę więcej czasu - powtórzył
Dominic.
- Dlaczego? Chcesz się zabawiać tutaj z kochanką? Widziałem
gazety i czytałem raporty. Czy ty myślisz, że nie wiem, gdzie
spędziłeś ostatnią noc i z kim? - spytał gość.
Kochanka. %7łołądek podszedł jej do gardła. Kochanka. To o niej
mowa. Oparła się o drzwi. Ogarnęła ją słabość. Przecież wiedziałaś,
że on cię nigdy nie poślubi, próbowała sobie wytłumaczyć.
- Obiecałem ci, ojcze, że zrobię, jak sobie życzysz .Zgodzę się
na narzeczoną, którą wybierze Rada. Ale potrzebuję trochę więcej
czasu.
Narzeczoną, którą wybierze mu Rada? Nie mogła się doszukać
w tym sensu.
- Jej rodzina oczekuje na twoje przybycie - powie dział łysy. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Harry Harrison Stalowy szczur 02 Stalowy Szczur
- Beaton M.C. Agatha Raisin 02 Agatha Raisin i wredny weterynarz
- Cabot Meg Papla 02 Papla w wielkim mieĹcie
- Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)
- Dell Ethel Mary Molly 02 Odzyskane szczÄĹcie Molly
- Smith Ready Jeri [Aspect of Crow 02] Voice of Crow
- GR888. Child Maureen Królowie Kaliforni 02 Niepokorna żona (Harlequin Goršcy Romans (tom 888)
- Ann Somerville [A Fluffy Tale 02] Warm and Fuzzy [MM] (pdf)
- 02 WzgĂłrze speĹnionych nadziei Howard Linda MacKenzie Misja
- Cast Kristin Cykl Dom Nocy 02 Zdradzona
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- papierniczy.opx.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.