[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapanowało milczenie, podczas którego moja wyobraznia nurzała się w błocie na myśl, co
on mógł robić dla Neferet. Na szczęście Loren nie dopuścił do zbyt długiego taplania się w bagnie.
- Każda starsza kapłanka ma swojego barda, który recytuje dla niej strofy starożytnej poezji, by
przywołać Muzy, gdy ona rozpoczyna rytualne obchody. Dziś gotów jestem recytować dla
wyjątkowej kandydatki na starszą kapłankę. Poza tym wydaje mi się, że należy położyć kres
pewnym nieporozumieniom.
Skrzyżowane palce złożył na piersi, jak to się czyni przy powitaniu Neferet. Zareagowałam
nie jak godna szacunku, obiecująca przyszła starsza kapłanka, ale raczej jak idiotka. Po prostu
gapiłam się na niego z otwarta buzią. Nie miałam bowiem pojęcia, o czym on mówi.
Nieporozumienia? I jak tu ktoś może wierzyć, że ja wiem, co robię?
- Ale potrzebne jest mi twoje pozwolenie ciągnął Loren Nie chciałbym ci przeszkadzać w
odprawianiu rytuału.
- Ależ nie! zaprzeczyłam. I zaraz sobie uświadomiłam, że mógłby opacznie zrozumieć moja
początkowe milczenie, a potem wykrzyknik: O, nie! . Wzięłam się w garść i szybko wyjaśniłam: -
Chcę przez to powiedzieć, ze nie, nie będziesz mi przeszkadzał, i tak, przyjmuję twoją ofertę.
Wdzięcznością dodałam na koniec, myśląc jednocześnie, jak to się dzieje, że przy nim zawsze
czuję się dorosła i seksowna.
Uśmiechnął się do mnie, a ja rozpłynęłam się w zachwycie.
- Doskonale. Daj mi znać, kiedy mam rozpocząć twój występ. Rzucił okiem na Jacka, który cały
czas się na nas gapił. Nie będziesz miała nic przeciwko temu, bym zamienił kilka słów z twoim
asystentem na temat drobnej zmiany scenariusza?
- Nie odrzekłam, czując się oderwana od rzeczywistości.
Loren przechodząc obok, otarł się o mnie, co odebrałam jako objaw zbliżenia. Czyżby to
było tylko złudzenie, że on się do mnie zaleca? Popatrzyłam na adeptów tworzących krąg, wszyscy
się we mnie wpatrywali. Z pewnymi oporami poszukałam wzrokiem Erika, który stał obok Stevie
Rae. Uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Porządku, zatem Erik nie dostrzegł niczego
niewłaściwego w zachowaniu Lorena wobec mnie. Spojrzałam z kolei na Erin i Shaunee. Gapiły się
na niego głodnym wzrokiem. Musiały wyczuć, że na nie patrzę, bo z trudem oderwały oczy od jego
tyłka. Znacząco poruszyły brwiami w moją stronę i wyszczerzyły się w uśmiechu. One także
zachowywały się całkiem normalnie.
Widocznie tylko dla mnie zachowanie Lorena było nieco dziwne.
Wez się w garść, napomniałam sama siebie. Lepiej się skup&
- Zoey, ja jestem gotów, a ty? zapytał Loren, stojąc już za moimi placami.
Wciągnęłam powietrze głęboko do płuc, by się uspokoić, i podniosłam głowę.
- Jestem gotowa.
Nasze oczy się spotkały.
- Pamiętaj, by zaufać swojemu instynktowi. Nyks przemawia do serc swoich kapłanek. Po czym
oddalił się w głąb Sali. To jest noc radości! zapowiedział. Jego głęboki głos nabrał tonów
pełnych ekspresji, ale gdy mówił, brzmiało to również jak rozkaz. Miał taką samą jak Erik zdolność
skupiania na sobie uwagi za pomocą wyłącznie głosu. Wszyscy natychmiast się uciszyli,
wyczekując, co powie dalej. Trzeba wam jednak wiedzieć, że radość tej nocy wynika nie tylko z
hojnych darów, którymi Nyks zamanifestowała swoją łaskę. Dzisiejsza radość ma swoje zródło
również w decyzji, która zapadła przed dwoma dniami, kiedy wasza nawa liderka zadecydowała o
lepszej przyszłości, jaką widzi dla cór i Synów Ciemności.
Słysząc te słowa, lekko się zdziwiłam. Nie sądzę, by ktokolwiek pojął, o czym on mówi: że
to ja, a nie Neferet, wystąpiłam z inicjatywą odnowienia Cór Ciemności, ale doceniła jego próbę
ukazania tego we właściwym świetle.
- By uczcić Zoey Redbird i jej wizję przyszłego kształtu Cór i Synów Ciemności, mam zaszczyt
otworzyć obchody święta Pełni Księżyca prowadzone przez nią pierwszy raz w charakterze waszej
nowej przewodniczącej i przyszłej starszej kapłanki. Z tej okazji zaprezentuję klasyczny wiersz i
narodzinach pierwszej radości, napisany przez mojego imiennika, Williama Blake a. Loren
spojrzał na mnie i bezgłośnie wyszeptał: Teraz ty! , po czym skinął na Jacka, który natychmiast
rzucił się do aparatury nagłaśniającej.
Salę wypełniły czerwone dzwięki orkiestrowej wersji Aldebaran Enki. Zrzuciłam z siebie
ostatki tremy i zaczęłam z wolna przechadzać się na zewnątrz kręgu, tak jak robiły to Neferet i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Harry Harrison Stalowy szczur 02 Stalowy Szczur
- Beaton M.C. Agatha Raisin 02 Agatha Raisin i wredny weterynarz
- Cabot Meg Papla 02 Papla w wielkim mieĹcie
- Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)
- Dell Ethel Mary Molly 02 Odzyskane szczÄĹcie Molly
- Smith Ready Jeri [Aspect of Crow 02] Voice of Crow
- GR888. Child Maureen Królowie Kaliforni 02 Niepokorna żona (Harlequin Goršcy Romans (tom 888)
- Ann Somerville [A Fluffy Tale 02] Warm and Fuzzy [MM] (pdf)
- 02 WzgĂłrze speĹnionych nadziei Howard Linda MacKenzie Misja
- 0822. Rose Emilie Lato w Monaco 02 Przystojny przewodnik
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- binti.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.