[ Pobierz całość w formacie PDF ]
za pełna!...
24 XI (poniedziałek).
Dziś nareszcie zrozumiałem, że miłość może być treścią życia, że jeden tydzień
może w rachubie życia [byćj jednością, a reszta życia, reszta tych tygodni życia
tysiącem choćby zer do jedności dodanych. Stanowią one o wielkości życia, ale
treścią jego tylko jedna jedność. Co ja mogę przeżyć jeszcze? Czy w życiu mogę
być kiedykolwiek w takim położeniu, by mając lat dwadzieścia, mając jeszc/e to
wszystko, co koncentruje się w jednym wyrazie: iuventtis* usłyszeć takie
słowa, jakie usłyszałem w sobotę od uwielbianej kobiety, od takiej kobiety... Po
co mit; zmuszają dopisywać do jedynki życia mojego tę długą kolumnę bezmyślnych
zer? Już dosyć życia aż nadto dosyć! Już mię nie zastrasza ni to, że ona żoną
cudzą, że ona matką, już dla mnie nie mają znaczenia te drobne od niej pamiątki
dzisiaj ja i ona złączeni jesteśmy tym nieskończonym węzłem, węzłem gordyjskim
uczucia we mnie tak silnego, że mię całego, jak jestem, stopiło, które moje imię
złączyło z jej imieniem tak, jak natura łączy badyl z kwiatem sokiem, który
wysycha wtenczas, gdy kwiat z badylem schną i umierają. Moją miłość zakończy
dopiero garść mogilnej ziemi. Poza żoną cudzą i poza matką istnieje dla mnie
ona jako
KIELCE, 1884
41
kobieta. I nie ośmieliłbym się marzyć o niej nigdy jako o żonie; jako kobieta
złączoną jest ze mną jak powietrze z płucami. Czuję, że życie moje, jeżeli
ciągnąć się będzie, będzie pełne i nie czcze. Wypełnić je zdolne jest to
wielkie, to potężne uczucie, które narodziło się we mnie niezawiśle ode mnie i
niezawiśle od mej woli trwa i trwać będzie. Zawołał na mnie ten straszny głos
natury czy Boga, czy losu odwiecznym krzykiem: masz kochać! Czyż moją winą, że
między mną i wszystkim, co mnie otacza, że między mną i światem, przeszłością i
przyszłością, Bogiem i naturą stanęła jedna postać i zawiodła w kraj
naturalnego czaru? Czyż moja zresztą wina, że zrobiłem z postaci tej abstrakcją,
która usiadła przy mnie jak odblask nieśmiertelności? Idę za nią, gdzie idę
nie wiem; czuję tylko po wzrastającym smutku, że chyba do grobu... Kto czytał i
odczuł Sen Cezary * ten zrozumie, czym jest takie jak moje uczucie.
Występny romans i religia. Dwa krańce przede mną. Pierwszy nie licuje ni z
pojęciem człowiek szlachetny, ni z jej, ni z moim poglądem, a drugi kraniec
był i będzie moim udziałem. Jak się myśli zawsze o Bogu, tak ja zatopiony jestem
w kontemplacji mojej religii... Wiecznie to widmo kochane błądzi ze mną w myśli
i uczucia regionach, wiecznie, wiecznie... Ot, mam cel życia: umierając
powiedzieć kochałem się szlachetnie!
Co jednak będzie w środę? Co ty zrobisz ze sobą, świerku, na samotnej skale
sterczący, wichrów przelotnych woli poddany? Wysoka, piękna palma tak daleko, że
te wiatry-la-tawce niezdolne zanieść w jej krainy nawet garści śniegu, jaki
gałęzie twoje oblepił *. Gdybyś choć umiał modlitwami ku Bogu szumieć ale tyś
tylko człowiek, tylko człowiek. Ach, po dawnemu uklęknąć w kącie naszego
kościoła i tęsknotę Bogu wyszlochać, i powiedzieć mu wszystko, wszyst-
DZIENNIKI, TOMIK V
ko... Gdybyś ty, matko moja, żyła zrozumiałabyś cnotliwą miłość twojego syna i
ulżyła w tym nieskończonym, niewyczerpanym uczuciu tęsknocie...
A jeśli? Jeśli ty byłeś zwykłym, najzwyklejszym pionkiem na szachownicy,
którym się suwało dla zabicia nudy, dla rozerwania się?... Jeżeli życie twoje,
przyszłość twoją zrównano z pionkiem i wkrótce odrzucony zostaniesz jak
przegrany i niepotrzebny ł ustąpisz miejsca innym... pionkom? Co wówczas? Co
wówczas, gdy staną przed oczyma te periody tęsknoty, to życie skierowane ku
jednemu celowi i gdy przyjdzie się upomnieć o prawa swe życie a ty mu nic nie
dasz, bo wówczas stracisz nie to że szczęście, ale zdolność do szczęścia? Gdy
przyjdzie obowiązek, kraj, sława, praca a ty im odpowiesz milczeniem, bo
pozostaną dni twoje jak zera, od których cyfrę zmazano? Ale... dziś za pózno!
Gdziekolwiek bądz, choćby do takiego stanu iść musiemy. Za pózno, rozwago, za
pózno! Zresztą życie nam odpowie na to straszne pytanie. Czekaj więc, pionku,
jeszcześ nie przegrany!
W nocy.
Skąd pierwsze gwiazdy na niebie zaświecą, Tam pójdę, aż za ciemnych skał
krawędzie. Spojrzę w lecące po n,iebie łabędzie I tam polecę, gdzie one
polecą. Bo i tu, i tam, za morzem i wszędzie, Gdzie tylko poślę przed sobą
myśl biedną, Zawsze mi smutno i wszędzie mi jedno j I wszędzie mi zle i
wiem, że zle będzie. Więc już nie myślę teraz, tylko o tem, Gdzie wybrać miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Wiech [Wiechecki Stefan] Wiech na 102
- Ewa wzywa 07 086 Kos Stefan ĹmierÄ krÄ Ĺźy o zmroku
- Jaden Sinclair Shifter 01 Stefan's Mark
- Zeromski Stefan Snobizm i postep.(m76)
- Cook Robin Oznaki zycia
- CSI Miami Cortez, Donn MÄśrderisches Fest
- Opozycja Kosciola w PRL
- Charles Williams Aground (1960) (pdf)
- Zelazny, Roger The Second Chronicles of Amber 01 Trumps of Doom
- 19. Palmer Diana Najlepsze wcić śź przed nami
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- missremindme.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.