[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z głupiej sytuacji, w jakiej się znalazł, z kotwicą, co nie chce puścić przy zwróconych na niego oczach całej Ameryki
Hiszpańskiej. Nie miał jednak zamiaru zostawiać Hiszpanom w prezencie swojej kotwicy i liny.
Zróbcie strop kabestanu z liny mniejszej kotwicy! zawołał.
Rozkaz ten oznaczał wyjątkowo męczącą i nieprzyjemną robotę dla dwudziestu ludzi w komorze lin kotwicznych przy
wyciąganiu na pokład liny mniejszej kotwicy i w zakładaniu jej na kabestan. Echo krzyków i przekleństw pomocników
bosmańskich dobiegało aż na pokład rufowy równie dobrze jak ich kapitan zdawali sobie sprawę z poniżającej sytuacji,
w jakiej znalazł się okręt. Choć bardzo tego potrzebował, Hornblower nie mógł chodzić swoim zwyczajem po pokładzie z obawy,
by nie napotkać wzroku Lady Barbary. Mógł tylko stać i wściekać się, ocierając chusteczką pot z twarzy i szyi.
Nowy strop gotowy, sir! krzyknął Gerard.
Dać tyle ludzi, ile się zmieści na handszpakach. Harrison, niech pan dopilnuje, żeby pchali.
Tak jest, sir!
Br-r-r-rm. Bum! Br-r-r-rm. Bum! odezwał się bęben.
Wybierać, sukinsyny! wrzasnął Harrison, waląc trzciną po naprężonych od wysiłku plecach.
Klang! ruszył kabestan. Klang-klang-klang.
Hornblower poczuł, że pokład pod stopami lekko się przechyla. Napięta lina ciągnęła dziób okrętu w dół, a kotwica wciąż
trzymała.
Niech to& zaczął Hornblower, lecz nie dopowiedział zdania do końca. Spośród pięćdziesięciu pięciu przekleństw, jakie
znał, żadne nie było dosyć mocne na tę okazję.
Przestać wybierać! ryknął i spoceni marynarze wyprostowali strudzone plecy.
Hornblower szarpnął podbródek, jakby miał zamiar go urwać. Będzie musiał wyciągać kotwicę z dna, manewrując okrętem
zadanie trudne i niebezpieczne dla masztów i takielunku i w dodatku mogło się zakończyć żałosnym fiaskiem. Do tego czasu
zaledwie kilku świadomych rzeczy ludzi w Panamie mogło się domyślać, w jakie tarapaty wpadła Lydia , ale z chwilą
postawienia żagli lunety z murów miasta skierują się w ich stronę i w razie niepowodzenia operacji wszyscy się o tym dowiedzą
i będą mieli uciechę okręt tymczasem może stracić godziny na naprawę uszkodzeń. Hornblower jednak nie miał zamiaru
rezygnować z kotwicy i liny.
Spojrzał na chorągiewkę na szczycie masztu i na wodę przy burcie. Wiatr wiał w poprzek kierunku pływu, a to już dawało im
jakąś szansę. Wydał spokojnie rozkazy, robiąc wszystko, aby ukryć swój niepokój, i wciąż usiłował trzymać się tyłem do Lady
Barbary. Marynarze ruszyli na wanty, by postawić fokmarsel, który wraz z bezanżaglem miał umożliwić ruch okrętu
wstecz. Harrison tkwił przy kabestanie, gotowy do zluzowania liny kotwicznej i następnie do błyskawicznego jej wybierania,
kiedy okręt znów ruszy naprzód.
Bush ze swymi ludzmi stał w pogotowiu przy brasach, a wszystkich, którzy w tej chwili byli wolni, zgromadzono wokół
kabestanu.
Lina ze skowytem wysuwała się za burtę, w miarę jak okręt coraz szybciej szedł wstecz. Hornblower stał jak przykuty do
pokładu rufowego i myślał, że dałby tydzień życia za to, by mógł teraz chodzić tam i z powrotem, nie narażając się na napotkanie
wzroku Lady Barbary. Zwężonymi oczyma obserwował posuwanie się okrętu, a w myślach oceniał spiesznie różne czynniki
naraz: wleczenie liny kotwicznej, nacisk wiatru na bezanżagiel i odwrócony fokmarsel, kierunek przypływu, coraz szybszy ruch
okrętu wstecz oraz ilość liny pozostałą jeszcze do wyluzowania. Uchwycił właściwy moment.
Prawo na burtę! krzyknął chrapliwym głosem do człowieka przy kole sterowym, a do marynarzy na przodzie:
A teraz żywo do brasów!
Ze sterem wychylonym na burtę okręt poszedł nieco ostrzej na wiatr. Przebrasowano fokmarsel i w mgnieniu oka postawiono
kliwry i foksztagsle. Po chwili pełnej napięcia okręt zaczął odpadać od wiatru. Wytraciwszy ruch wsteczny Lydia zatrzymała
się, jakby się namyślając, a potem, uradowana, zaczęła powoli posuwać się naprzód, ostro pod wiatr. Hornblower rzucił rozkazy,
i wszystkie żagle, jakie można było postawić, zostały postawione. Kabestan klekotał ekstatycznie, w miarę jak ludzie Harrisona
pchając handszpaki wybierali linę kotwiczną.
Teraz, gdy okręt płynął coraz szybciej naprzód, Hornblower miał trochę czasu na zastanowienie się. Jeśli nie zapobiegnie
zbytniemu naprężeniu liny, to pociągnie ona dziób okrętu pod wiatr. Z biciem serca wypatrywał pierwszych śladów łopotania
grotmarsla. Musiał z całej siły panować nad głosem, aby nie zadrżał przy wydawaniu rozkazów sternikowi. Wybieranie liny
kotwicznej szło szybko; zbliżała się krytyczna chwila, która zadecyduje, czy kotwica oderwie się od dna, czy też Lydia zostanie
bez masztów. Hornblower skoncentrował się, wyczekał na odpowiedni moment i krzyknął, aby sprzątnięto żagle.
Teraz owocował długi okres uciążliwych ćwiczeń, którym Bush poddawał załogę. W ciągu pozostałych kilku sekund
sprzątnięto wszystkie żagle główne, marsżagle i bramżagle. Gdy znikał ostatni kawałek płótna, nowy rozkaz Hornblowera obrócił
okręt pod wiatr w kierunku zahaczonej kotwicy, a nabyta szybkość niosła Lydię wolno do przodu. Hornblower wytężył słuch
w stronę kabestanu.
Klang-klang-klang-klang.
Ludzie Harrisona z szalonym wysiłkiem napierali na handszpaki.
Klang-klang-klang.
Czuło się wyraznie, że okręt zwalnia. Hornblower wciąż jeszcze nie był w stanie powiedzieć, czy cały jego wysiłek nie
skończy się sromotną klęską.
Klang-klang.
A potem dobiegł go dziki wrzask Harrisona:
Kotwica wolna, sir!
Proszę postawić wszystkie żagle, panie Bush powiedział Hornblower. Bush nie próbował ukrywać podziwu dla tego
majstersztyku żeglarskiego, i Hornblower z trudem nadał swemu głosowi obojętny ton, którym chciał osłonić dumę i przekonać
wszystkich, że od początku nie wątpił ani przez chwilę, iż manewr się powiedzie.
Nastawił kurs według kompasu, a gdy okręt zaczął iść ostro pod wiatr i ustawił się na tym kierunku, obrzucił pokład ostatnim
uważnym spojrzeniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ pobieranie @ pdf @ do ÂściÂągnięcia @ download
Wątki
- Home
- Braun Lilian Jackson Kot, ktĂłry... 06 Kot, ktĂłry bawiĹ siÄ w listonosza
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 6 PowrĂłt Imperatora
- KukliĹski Piotr Saga Dworek Pod Malwami 06 Zabawa i Zdrada
- James Alan Gardner [League Of Peoples 06] Trapped
- Ledenda Drizzta 06 Klejnot Haljlinga
- Jordan_Penny_ _Szczesliwe_dzie
- Goldrick_Emma_ _Podwojne_szczescie
- Dickson Helen Powrot do Belhaven
- Stewart_Leigh_ _lzy_szczescia
- Andre Norton and Mercedes Lackey Halfblood Chronicles 03 Elvenborn
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- binti.htw.pl
Cytat
Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
Dies diem doces - dzień uczy dzień.