Dawno mówią: gdzie Bóg, tam zgoda. Orzechowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Miałem nadzieję, że potrafisz go namówić, żeby poczekał. Sądziłem, że
możesz to dla mnie zrobić.
- Jak widzisz, nie mogłem. - Spojrzała na zegarek. - Jeśli Jaimie nie jest
jeszcze gotowy, możemy pójść na lunch. Widziałam w pobliżu kawiarenkę.
- Nie sądzę, żeby to byt dobry pomysł - zauważył.
- Twoja sprawa. - Nie miała zamiaru wracać teraz do szpitala. Jeśli Nick ma
inne plany, to jeszcze lepiej. Przynajmniej nie będzie jej przesłuchiwał, jakby
uczyniła coś złego. - Wobec tego spotkamy się za pół godziny. - Odwróciła się
i szybkim krokiem przeszła przez parking.
Na ulicy panował ożywiony ruch. Kiedy Caitlin doszła do skrzyżowania,
światła właśnie się zmieniały, mimo to udało się jej przejść na drugą stronę tuż
przed strumieniem ruszających gwałtownie samochodów.
- Caitlin, zaczekaj!
Słyszała, że ją woła, ale światła już się zmieniły i Nick został po drugiej
stronie, a ona wcale nie miała zamiaru na niego czekać. Po chwili znalazła się
przed kawiarenką, zastanawiając się, czy zjeść coś na miejscu, czy też kupić
kanapki i zabrać je do szpitala. Przydałaby się też torba ciasteczek, którą
Jaimie i jego matka mogliby wziąć do domu.
RS
39
Wciąż zastanawiała się, co zrobić, gdy nagle zauważyła, że stojący obok niej
chłopak zaczyna pospiesznie uruchamiać silnik motoru. Jakie są jego intencje,
zrozumiała sekundę za pózno. Prawie w tej samej chwili poczuła szarpnięcie za
pasek torebki i silne uderzenie bokiem. Padając na ziemię, kątem oka widziała,
jak Nick, który nagle wyrost jak spod ziemi, rzuca się na napastnika.
Motocykl wpadł w poślizg, po chwili zatrzymał się i z hukiem runął na
jezdnię.
Caitlin otoczyła grupa ludzi. Ktoś pomógł jej wstać, ktoś-inny pobiegł
poszukać policjanta. Tymczasem Nick obezwładnił szamoczącego się wyrostka
i czekał na przybycie policji. Gdy napastnik został wreszcie zabrany do
aresztu, Nick podbiegł do Caitlin.
- Nic ci się nie stało? - zapytał, oglądając jej rozbite kolana i łokcie, z
których sączyła się krew.
- Nie. Jestem tylko trochę roztrzęsiona.
- Po tym, co cię spotkało, wcale się nie dziwię. Obawiałem się, że to może
się skończyć znacznie gorzej.
Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Zaczęła drżeć, a jej twarz
gwałtownie zbladła. Nick widział, że jest w szoku, szybko więc zatrzymał
taksówkę i pomógł jej wsiąść, polecając kierowcy jechać prosto do szpitala.
- Mogłam pójść - wymamrotała. - Za bardzo się przejmujesz. Nic mi nie jest.
- Dobrze wiesz, że to nieprawda. Jesteś w szoku. Odpoczniesz trochę i wtedy
na pewno poczujesz się lepiej.
W ciągu kilku minut byli z powrotem na szpitalnym parkingu. Nick pomógł
jej wysiąść, zapłacił taksówkarzowi i wziąwszy Caitlin pod rękę, poprowadził
ją w kierunku wejścia.
- Chodz, musimy założyć opatrunki.
Pielęgniarka z pokoju zabiegowego najwyrazniej znała Nicka, ponieważ
uśmiechnęła się do niego i wyszła, zostawiając ich samych.
- Wyglądam żałośnie - jęknęła Caitlin, spoglądając na rozdartą spódnicę i
postrzępione rękawy bluzki.
- Dios. - Wzniósł oczy ku niebu. - Najważniejsze, że nic ci się nie stało.
Miałaś szczęście.
- Rzeczywiście, miałam - przyznała. - O Boże, zupełnie zapomniałam o
Jaimiem. Pewnie już jest po badaniach. Nie chciałabym, żeby czekał...
- Nie martw się o to. Obiecuję, że zabiorę go razem z jego matką do
szpitalnego bufetu, żeby coś zjedli.
- Naprawdę? Już czuję się lepiej. Bardzo się martwię o wyniki tych badań.
RS
40
- To przestań się martwić. Upewnię się tylko, że wszystko w porządku, i
zaraz tu wrócę. - Zauważył grymas na jej twarzy. - Co się stało?
- Z tego wszystkiego nie zdążyłam kupić kanapek. Uśmiechnął się szeroko.
- Nie umrzesz z głodu. Coś na pewno dla ciebie się znajdzie. - Delikatnie
popchnął ją w kierunku krzesła stojącego przy kozetce. - Odpocznij tu, a ja za
chwilę wrócę.
Wyszedł z gabinetu i Caitlin została sama. Znowu zaczęła myśleć o Jaimiem.
Jak ona może tak siedzieć i przejmować się kilkoma zadrapaniami, podczas
gdy ten dzieciak być może będzie musiał zmagać się z o wiele poważniejszymi
problemami! Nie będzie czekała na Nicka, sama doprowadzi się do porządku i
im szybciej to zrobi, tym lepiej.
Poza tym nie była pewna, jak się zachowa, gdy Nick zajmie się jej
skaleczeniami. Kiedy był przy niej, zbyt łatwo traciła głowę. Jego uprzejmość,
troska i czułość sprawiły, że zaczęła zdawać sobie sprawę, ile straciła w ciągu
tych ostatnich kilku lat.
Nie ma powodu, dla którego nie miałaby sama zająć się tymi głupimi
zadrapaniami. Przeszukała szafkę, szukając waty i opatrunków. Nie było jej
łatwo oczyścić rany z piasku. Musiała balansować to na jednej, to na drugiej
nodze. Po kilku minutach otworzyły się drzwi i stanął w nich Nick. Ze
zdumieniem patrzył na rozgrywającą się w pokoju pantomimę.
- Czy chcesz się znowu przewrócić? - zawołał. - Daj spokój i zostaw to mnie.
Dlaczego zawsze musisz być tak cholernie niezależna?
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Czuła na sobie jego spojrzenie i znowu fala
gorąca oblała jej ciało. Miała nadzieję, że Nick nie potrafi czytać w myślach. Z
przerażeniem zadawała sobie pytanie, jaka będzie jej reakcja, jeśli znowu jej
dotknie.
RS
41
ROZDZIAA PITY
- Połóż się na kozetce - polecił Nick, odbierając z jej ręki wacik.
Chciała zaprotestować, ale wyraz jego twarzy powiedział jej, że nie ma to
najmniejszego sensu. Zrobiła więc to, czego żądał. Podciągnął jej do góry
spódnicę i zaczął oczyszczać skaleczenia środkiem antyseptycznym.
- Dostało się tu trochę piasku - mruknął. - Trzeba to wszystko usunąć,
potrzebuję więc trochę czasu.
Z niepokojem poddawała się jego zabiegom. Spodziewała się bólu, ale dotyk
jego rąk byt delikatny i ze zdumieniem stwierdziła, że czuje się bardziej spięta,
gdy czubki jego palców muskają w przelocie jej skórę. Jej tętno gwałtownie
rosło, gdy najpierw przemywał, a potem osuszał skaleczone miejsca. Miała
świadomość niezwykłej intymności tej sytuacji i wyobrażała sobie, jak by to
było, gdyby jego dłoń nagle zaczęła przesuwać się wzdłuż jej nogi. Na samą
myśl o tym poczuła, jak fala gorąca oblewa ją od głowy do czubków palców.
Po kilku minutach Nick się wyprostował.
- Bolało? - zapytał.
- Nie - wymamrotała.
- Odpręż się więc. Już prawie koniec.
Nie była w stanie opanować drżenia, które wstrząsało jej ciałem, i kiedy
wreszcie Nick zakończył przemywanie ran, ze zdumieniem stwierdziła, że
wcale nie jest pewna, czy czuje ulgę, czy raczej rozczarowanie. Usiadła,
starając sienie patrzeć mu w oczy. Nie miała wątpliwości, że zauważył ru- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jungheinrich.pev.pl
  • Wątki

    Cytat


    Ibi patria, ibi bene. - tam (jest) ojczyzna, gdzie (jest) dobrze
    Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest lekarz, dla cierpiącego psychicznie - przyjaciel. Menander
    Jak gore, to już nie trza dmuchać. Prymus
    De nihilo nihil fit - z niczego nic nie powstaje.
    Dies diem doces - dzień uczy dzień.